środa, 30 maja 2012

Filtry BIODERMY - recenzja.

Miałam ostatnio okazje przetestować 3 kremy z wysokim filtrem BIODERMY. Jak wiadomo zbliża się lato i temat filtrów jest jak najbardziej na czasie. Bioderma to jedna z moich ulubionych marek aptecznych, którą darzę wielkim zaufaniem, jednak ich kremy z wysokim filtrem zbierają średnie recenzje w inernecie - jak to filtry. Ja wciąż jestem na etapie poszukiwania idealnego kremu z filtrem dlatego kupiłam ostatnio za grosze miniwersje tych kremów.

Pierwszy krem to BIODERMA Photoderm AR SPF50+ UVA 33 30ml
Jest to krem tonujący o beżowym zabarwieniu. Ma dość tłustą konsystencje, twarz wygląda jak po nałożeniu olejku. Nie bieli i bardzo dobrze odżywia skórę. Jednak moim zdaniem nie nadaje się na wyjścia, a tym bardziej pod makijaż. Dla mnie idealnie sprawdził się gdy spędzałam czas w domu, w ogrodzie, na wycieczce rowerowej – jednym słowem tam gdzie nikt mnie nie ogląda – cera wyglądała ładnie, była odżywiona, ale jednak dość mocno się świeciła. Myślę że jako podstawowy krem z filtrem odpada. Prawdopodobnie jak wszystkie tak ciężkie kosmetyki przy codziennym stosowaniu zapchałby mi pory. Rozważam jednak jego zakup bo moim zdaniem bardzo dobrze sprawdza się w weekend, kiedy nie nakładam makijażu na twarz.



Kolejny krem który przetestowałam to BIODERMA Photoderm AKN Mat SPF30 UVA13 40ml
Krem ten polecany jest do skóry trądzikowej. Faktycznie matuje, co dla mnie akurat nie jest plusem bo moja mieszana skóra od jakiegoś czasu jest zdecydowanie bardziej sucha niż tłusta, ale dla wielu osób będzie to na pewno duży plus. Ja jednak stosuję ten filtr na krem nawilżający i wtedy działa bardzo dobrze. Skóra jest ładnie nawilżona i odżywiona, ale nie świeci się. Bardzo dobrze wygląda na nim makijaż. Niestety i ten krem nie jest wolny od wad – bieli i ma zbyt niski filtr UVA jak dla mnie – zwłaszcza gdy spędzamy czas na zewnątrz w słoneczny dzień UVA13 to niewiele.



Trzeci krem który testowałam to Photoderm MAX SPF50+ UVA38 40ml
Ten krem najmniej przypadł mi do gustu. Wprawdzie posiada bardzo wysoką ochronę – odpowiednią na lato, jest jednak typowym filtrem – bieli, nieco klei się na twarzy, jest dość ciężki i pozostawia to nieprzyjemne uczucie maski. Możliwe, że w parze z bardzo lekkim nawilżającym kremem bazowym działałby lepiej, jednak póki co jak dla mnie odpada.



Wszystkie trzy kremy są dość drogie – około 50zł, a żaden z nich nie jest idealny. Możliwe że kupię zestaw AR i AKN mat i będę stosować je zamiennie, jednak moje poszukiwania ideału wciąż trwają.

Polecam: Opalać się czy się nie opalać - kilka słów o ochronie UV

niedziela, 27 maja 2012

Kosmetyki z filtrami z Azji?

O tym jak istotna jest ochrona przeciw promieniom UV pisałam już wcześniej: Opalać się czy się nie opalać - kolka słów o ochronie UV. Jednak problem pojawia się gdy stajemy przed zadaniem zakupienia odpowiedniego kremu z filtrem na lato. Krem taki powinien mieć około 50spf oraz koniecznie wysoki filtr UVA (około 30), a znalezienie takiego kremu w Polsce w zwykłej drogerii graniczy cudem (w zasadzie chyba nie ma ich tam w ogóle).

Niestety świadomość Polek dotycząca tego jak bardzo promieniowanie UVA wpływa na starzenie jest wciąż bardzo mała, a moda na ciemną opaleniznę trwa w najlepsze. Dlatego w kremach dostępnych na naszym rynku filtry występują w znikomych ilościach i zazwyczaj na opakowaniu znajduje się tylko informacja o zawartości SPF (czyli ochronie przeciw UVB, które akurat na starzenie ma mały wpływ).

Kremy z wysokim i stabilnym UVA (około 30) oraz SPF50+ możemy znaleźć jedynie pośród marek aptecznych takich jak BIOREDMA, IWOSTIN, La Roche Posay, Pharmaceris czy Avene, jednak pomimo tego że wypróbowałam już wiele z nich, każdy ma jakąś typową dla filtru wadę. Jedne bielą, inne pozostawiają tłustą klejącą warstwę, podrażniają oczy i źle wygląda na nich makijaż.

Więc skąd brać dobre kremy z filtrem, które oprócz tego że będą nas chronić sprawią również, że nasza cera będzie ładnie wyglądać?

Odpowiedź jest prosta: z Azji!

Jakiś czas temu oglądałam program podróżniczy o Indiach. Okazuje się, że dla tamtejszych kobiet ideałem jest jasna cera (wiadomo - zawsze chcemy tego, czego nie mamy - Europejki się opalają a Hinduski wybielają). Dlatego podstawowym składnikiem tamtejszych kremów są filtry. Gdy zaczęłam szukać w internecie wiadomości na ten temat okazało się że trend ten panuje w całej Azji. Niestety kosmetyki azjatyckie w zasadzie na Polskim rynku nie istnieją. Można jednak dostać je na allegro.

Ja zamówiłam sobie włąsnie próbki kilku produktów:

1. Sunblock Tony Moly 50SPF PA+++





2. Krem BB Skin79 Hot Pink 25SPF PA++

2. Krem BB MISSHA M Perfect Cover  42SPF PA+++

Oznaczenie PA to właśnie wartość filtrów UVA
+ (słaba ochrona)
++ (średnia ochrona)
+++ (wysoka ochrona)

Jak tylko je przetestuje dam znać jakie są moje ważenia;)

niedziela, 20 maja 2012

OCM czyli oczyszczanie twarzy olejem!

Ostatnio na jednym z for internetowych natknęłam się wzmiankę o oczyszczaniu twarzy olejem. Metoda ta do niedawna nie była zbyt w Polsce, a temat wydaje mi się dość kontrowersyjny. Sama z początku nastawiłam się dość sceptycznie do tego wynalazku - dla mojej cery ze skłonnościami do trądziku wydawało się to samobójstwem, jednak po przeczytaniu kilku artykułów na ten temat postanowiłam spróbować!



Zatem, co daje w zasadzie czyszczenie skóry olejem?
Wbrew pozorom odpowiedź jest bardzo logiczna. Woda nie rozpuszcza tłuszczu, więc oczyszczenie  cery za pomocą wody wymaga dodania ostrych detergentów, które tylko podrażnią skórę. Olej natomiast bardzo dobrze rozpuszcza makijaż oraz trudne do usunięcia sylikony i filtry beż użycia mocno drażniących środków.

Okazuje się również że oleje bardzo dobrze usuwają makijaż wodoodporny!

Na forum internetowym wizażu znalazłam wątek o OCM na którym olejowanie jest opisane jako metoda oczyszczania twarzy, którą można stosować solo. Jednak olej nie oczyści twarzy z bakterii, które są główną przyczyną trądziku, więc jak dla mnie metoda ta odpada. Ja postanowiłam zastosować olejowanie jako formę demakijażu.


Jakie oleje się do tego nadają? Jako że w Polsce metoda ta jest bardzo mało popularna trudno jest dostać gotowe produkty w drogeriach. W internecie natknęłam się na kilka przepisów na olej. Generalnie olej do demakijażu powinien składać się z 2 olejów: bazowego i uzupełniającego. Jako bazowy możemy zastosować np. oliwę z oliwek, oliwkę dla dzieci, może być też olej spożywczy jednak należy pamiętać żeby był nierfinowany. Natomiast jako olej uzupełniający dobrze sprawdza się np. olejek rycynowy i rozmarynowy. 
Należy zmieszać je ze sobą w stosunku: 
70-90% olej bazowy
30 -10% olej uzupełniający
Im bardziej wrażliwa jest cera tym mniej oleju uzupełniającego. Więc dla cery tłustej najlepsze połączenie to 30% oleju uzupełniającego, dla cery suchej 10% oleju uzupełniającego. Olej rycynowy dostaniecie waptece za około 2zł (30ml), a oliwke dla dzieci w drogerii.

Jeśli walczycie z trądzikiem, warto do swojej mieszanki dodać trochę olejku z drzewa herbacianjego, więcej na ten temat znajdziecie tu: OCM dla cery trądzikowej?

Moje doświadczenia: Zdecydowałam się na połączenie oliwki dla dzieci Hipp z olejkiem rycynowym w stosunku około 80% oliwki +20% oleju rycynowego. Po oczyszczeniu twarzy olejkiem, miałam uczucie, że twarz jest naprawdę świeża! Zszedł cały makijaż, ale bez wysuszania czy podrażniania mojej buzi. Nie pojawiło się uczucie ściągnięcia i cera była naprawdę oczyszczona i bardzo gładka. Wyglądała jak po umyciu i nałożeniu kremu! Jednak nie chcąc ryzykować wysypu trądziku zastosowałam jeszcze żel, tonik i krem.

Jak wykonać oczyszczanie? Olej należy dokładnie wmasować w twarz rękami, po czym zmyć wodą z żelem i zetrzeć ręcznikiem (najlepiej jednorazowym!).
Jak wykonać olejek? Ja po prostu odlałam z butelki z oliwką dla dzieci 30 ml i w to miejsce przelałam olejek rycynowy - praktycznie i wygodnie. Jeśli jednak zdecydujesz się na zastosowanie oliwy z oliwek będziesz musiała przygotować sobie jakiś pojemniczek, najlepiej po stary żelu do twarzy. Najwygodniejsza będzie wersja z dozownikiem, bo oliwka przelewa się przez palce.

Jeżeli któraś z was próbowała już tej metody to dajcie znać jakie są wasze wrażenia!

piątek, 18 maja 2012

Maybelline, Pure.Cover Mineral - Mineralny korektor w płynie - genialny!

Jak wiadomo w czasie walki z trądzikiem czy przebarwieniami (a ja taką walkę toczę) trzeba uzbroić się w odpowiedni korektor, który zakryje nasze niedoskonałości i pozwoli pokazać się w światu. W poprzedniej recenzji pisałam o podkładznie Revlon ColorStay dla skóry suchej i mieszanej, a dziś chciałabym podzielić się z wami moją opinią na temat korektora, który stanowi jego najlepsze uzupełnienie.
+ korektor bardzo dobrze kryje, zarówno wypryski jak i przebarwienia
+ nie osadza się w zmarszczkach
+ bardzo naturalny efekt
+ przyjemna płynna konsystencja
+ bardzo wydajny - zakrywam nim codziennie pół twarzy a nadal starcza na kilka miesięcy (4-6)
+ świetnie współgrał z wszystkimi podkładami jakich używałam (nakładam go pod podkład, a na najbardziej potrzebujące tego części twarzy jeszcze raz na podkład)
+ w szczególności polecam kolor 02, który wbrew pozorom jest najjaśniejszy z wszystkich 4 odcieni, nadaje się do bardzo jasnej cery
+ stosuję go również pod oczy bo moje skóra w tym miejscu jest ciemniejsza - nie osadza się w moich zmarszczkach mimicznych!

+/- cena - kosztuje około 30zł, ale biorąc pod uwagę wydajność i efekty i tak nie zamieniłabym go na tańszy

- trudno wykorzystać produkt do końca, ja zawsze przecinam opakowanie

Stosuję już ten korektor od kilku lat i puki co jest najlepszy! Po zastosowaniu go w duecie z podkładem Revlona moja skóra wygląda prawie idealnie, większość osób, która nie widziała mnie bez makijażu nawet nie chce mi wierzyć że mam jakieś problemy z cerą, kiedy z makijażem na twarzy wspominam o trądziku wszyscy patrzą na mnie jak na wariatkę;)

czwartek, 17 maja 2012

Podkład kryjący REVLON ColorStay dla cery tłustej i mieszanej

Blog ten raczej skupia się na radzeniu sobie z problemami skóry i właściwej pielęgnacji, ale od czasu do czasu będę dodawać również recenzje kosmetyków, które uważam za naprawdę warte polecenia. Jednym z nich jest właśnie podkład Revlon Colorstay, który odkryłam dzięki KWC na wizaż.pl.

Bardzo długi czas szukałam podkładu, który pomógłby mi zakryć niedoskonałości mojej skóry spowodowane trądzikiem i przebarwienia, a jednocześnie nie pozapychał porów i nie doprowadził do powstania niezliczonej ilości zaskórników. Moje poszukiwania były długie i ciężkie. Przetestowałam masę podkładów, niestety z reguły okazywało się, że były beznadziejne. Aż pewnego dnia trafiłam na ideał.
+ podkład ma bardzo lekką, beztłuszczową, płynną konsystencje, dzięki czemu nie zatyka porów.
+ dobrze kryje
+ ujednolica koloryt skóry
+ długo trzyma się na twarzy
+ dobrze matuje
+ posiada szeroką gamę kolorów co jest dla mnie bardzo ważne, bo mam bardzo jasną cerę i wiele podkładów nie występuje w tak jasnym kolorze
+ jest bardzo wydajny, jedno opakowanie starcza na co najmniej pół roku codziennego stosowania

+/- kosmetyk ten, jak zresztą większość podkładów ma w swoim składzie sylikony, dlatego należy odpowiednio go zmywać, ja stosuję metodę OCM - która najlepiej rozpuszcza sylikony i filtry
 +/- niski filtr - wersja do skóry mieszanej i tłustej posiada zalewie filtr SPF6 (o UVA nie ma mowy w ogóle, więc ciężko stwierdzić czy tam jest), jak już wspominałam wysoka ochrona UVA ma kluczowe znaczenie jeśli chcemy zachować młody wygląd, dlatego polecam nałożenie pod podkład kremu z wysokim filtrem np. L'oreal UV Perfect SPF50 UVA PA+++ Innym ciekawym produktem z wysokimi filtrami, który może zastąpić podkład jest krem BB MISSHA M Perfect Cover.

- brak dozownika
- cena - w perfumeriach kosztuje około 60-70zł jednak ja zazwyczaj kupuję go na allegro za około 30zł + przesyłka.

Idealnie działa w duecie z korektorem Maybelline, Pure Cover Mineral.

Co może zdziałać dla Twojej cery kwas hialuronowy?

Kwas hialuronowy to jeden z najbardziej popularnych składników kremów przeciwzmarszczkowy. Od jakiegoś czasu zrobiło się o nim bardzo głośno i wiele kobiet uznało ten składnik za cudotwórczy lek na zmarszczki. Firmy sprzedające kosmetyki oparte na nim podsycają zainteresowanie tym składnikiem często wyolbrzymiając jego możliwości.

Zatem czym jest kwas hialuronowy?
Choć słowo kwas brzmi dość groźnie w rzeczywistości kwas hialuronowy jest składnikiem naturalnie występującym w naszym organizmie. Duże jego ilości znajdują się w głębszych warstwach skóry - w tzw. skórze właściwej, gdzie w połączeniu z włóknami kolagenu i elastyny tworzy system podporowy skóry, jednocześnie dbając o odpowiednie nawodnienie.

Jakie kosmetyki z kwasem warto stosować?
Niestety w kremach dostępnym w drogeriach kwasu jest zazwyczaj bardzo mało, natomiast sera produkowane przez znane firmy kosmetyczne są bardzo drogie. Dlatego ja wybrałam kwas hialuronowy firmy biocosmetics (tego typu kwasów w internecie jest wiele na stronach takich jak biochemia urody czy mazidła). Od dłuższego czasu stosowałam już kwas migdałowy tej samej firmy, który dobrze się sprawdzał, więc uznałam, że warto zaryzykować, zwłaszcza, że specyfik kosztował jedynie 11zł.

Kwas nakłada się na twarz po umyciu, ma konsystencje lepkiego żelu, jednak w ciągu kilku sekund wchłania się do matu. Po jego nałożeniu konieczne jest zastosowanie kremu (przynajmniej w moim przypadku). Od razu bardzo mocno wygładza skórę. Ja stosuję go na noc. Natęspnego dnia po obudzeniu moje skóra jest bardzo mocno nawilżona. Stosuję kwas 1% istnieje jeszcze silniejsza wersja potrójna (3%?).


Niedawno przeczytałam na blogu Azjatycki Cukier wpis na temat kwasu hialuronowego, gdzie autorka pisze że jest to składnik który stymuluje produkcję kolagenu w skórze. Zdziwiło mnie to trochę bo dużo czytałam na temat tego kwasu (również publikacji w języku angielskich, z który można się o wiele więcej dowiedzieć niż po polsku niestety) i według wiarygodnych źródeł posiada on niesamowite zdolności wiązania wody dzięki czemu nawilża skórę od wewnątrz. Jest tak ważny ponieważ ilość i wielkość cząsteczkowa kwasu hialuronowego maleje wraz z wiekiem, co stanowi jedną z przyczyn spadku nawilżenia i jędrności skóry. Jednak postanowiłam jeszcze raz zainteresować się tematem i okazuje się, że faktycznie można znaleźć w internecie informacje dotyczące tego, że kwas stymuluje produkcję kolagenu i elastyny, jednak piszą o tym firmy, które sprzedają produkty z kwasem, co dla mnie jest trochę mało wiarygodne - wiadomo, że producenci chcąc sprzedać swój krem/serum często wiele obiecują, a niekoniecznie musi być to prawdą.

środa, 16 maja 2012

Kremy przeciwzmarszczkowe - czy na prawdę działają?

Dziś chciałabym poruszyć temat kremów przeciwzmarszczkowych i specyfików przeznaczonych do walki z tym problemem. Niejako przez przypadek przy okazji mojej walki z trądzikiem zaczęłam interesować się również tym tematem. Mam dopiero 24 lata jednak już kilka lat temu pojawiły się u mnie bardzo drobne zmarszczki mimiczne co wywołało u mnie panikę. Patrząc na moją babci i tatę (a to po nich odziedziczyłam większość genów jeśli chodzi o wygląd) wiem że mam duże predyspozycje genetyczne do tego żeby się szybko zestarzeć.


Na pierwsze informacje na ten temat trafiłam po przeczytaniu kilku artykułów o kwasach i retinoidach, które jak się okazało nie tylko zwalczają trądzik, ale również są jednymi z niewielu substancji, które są w stanie zniwelować zmarszczki.

Ale przejdźmy do głównego tematu tego posta. Wiele razy słyszałam już opinię, że nie należy stosować kremów przeciwzmarszczkowych zbyt szybko, ponieważ możemy w ten sposób 'rozleniwić' skórę i zamiast sobie pomóc, tylko przyspieszymy proces starzenia. Jednak kiedy zaczęłam interesować się tematem, okazało się że dermatolodzy i kosmetolodzy masowo obalają ten mit. Okazuje się, że większość kremów przeciwzmarszczkowych (zwłaszcza tych dostępnych w zwykłych drogeriach) to po prostu dobre nawilżacze posiadające bogaty skład, który ma chronić skórę przed tworzeniem się zmarszczek. Jak sama nazwa wskazuje kremy przeciwzmarszczkowe mają zmarszczkom zapobiegać, a nie je leczyć.



Osławiony kwas hialuronowy to po prostu bardzo dobrze nawilżająca substancja, którą można stosować w każdym wieku. Owszem może on wypełnić zmarszczki, ale pod warunkiem, że zostanie w nie wstrzyknięty (a też nie pozostawia wtedy trwałego efektu).
Równie popularny retinol, w dużej większości kremów nie ma wiele wspólnego z retinoidami, które faktycznie działają, jest o wiele słabszą postacią witaminy A, która również zapobiega zmarszczkom ale ich nie leczy.
Kolejny znany składnik kremów to koenzym Q10, który jest bardzo pomocną substancją, świetnym antyutleniaczem chroniącym przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Czyli kolejny składnik, który ma zapobiegać starzeniu, a nie je leczyć.
Następnie w składzie kremów możemy znaleźć całą masę antyutleniaczy, które chronią przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Należą do nich: witamina A, C, E oraz różnego rodzaju wyciągi roślinne.
Wiele z was słyszało pewnie o peptydach. Niektóre peptydy opóźniają proces starzenia się skóry, dzięki pobudzaniu jej naturalnych procesów fizjologicznych. Dzięki temu skóra nie traci jędrności i nie powstają nowe zmarszczki.

Jak widać wszystkie te składniki mają za zadanie zapobiec pojawieniu się zmarszczek, z czego wniosek, że należy sięgnąć po nie odpowiednio wcześnie. Tylko wcześnie, to znaczy kiedy?

Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Już jako nastolatki powinnyśmy brać pod uwagę starzenie w czasie pielęgnacji skóry. Okazuje się, że zaniedbania z tego okresu życia mają duży wpływ na proces starzenia skóry i wygląd w wieku dojrzałym. W tym wieku zwykle największym problemem z cerą jest trądzik. Nie powinnaś jednak z nim walczyć, używając silnie działających środków wysuszających pryszcze. Przesuszanie zaburza funkcjonowanie skóry co w przyszłości przyśpieszy pojawienie się zmarszczek. To kiedy zaczynamy stosować kremy przeciwzmarszczkowe zależy od predyspozycji skóry. Podstawą dla każdej młodej kobiety jest jest odpowiednie nawilżenie oraz wysoka ochrona UV.

Ze względu na to, że przez wiele lat w niewłaściwy sposób walczyłam z trądzikiem moja skóra nosi już pierwsze oznaki starzenia. Jednak w związku z tym, że nadal profilaktycznie używam maści z retinoidami i peelingów kwasowych, które o wiele lepiej przeciwdziałają zmarszczom niż zwykłe kremy nie odczuwam większej potrzeby stosowania ich. Jednak wybierając kremy nawilżające chętnie wybieram te, które w swoim składzie mają antyutleniacze i koniecznie filtry!

wtorek, 15 maja 2012

Eucerin Aquaporin krem pod oczy - najlepszy na zmarszczki mimiczne!

Dziś chciałabym podzielić się z wami moimi doświadczeniami z tym kremem. W zasadzie nie wiem co mną powodowało kiedy  go kupowałam, ale muszę przyznać, że jestem bardzo wdzięczna tej mocy, bo okazał się on bardzo dobrym nabytkiem.



Zadaniem kremu jest nawilżenie a nie walka ze zmarszczkami, tym bardziej zdziwiły mnie efekty jakie uzyskałam po jego zastosowaniu.

Mam co prawda dopiero 24 lata jednak przez wieloletnie zmagania z trądzikiem, które doprowadziły do przesuszenia skóry, jest ona o wiele bardziej podatna na zmarszczki. Do tego przez długi czas pomimo wady wzroku nie nosiłam soczewek, przez co często mrużyłam oczy, co w połączeniu z częstym uśmiechaniem się sprawiło że już kilka lat temu pojawiły się pod moimi oczami drobne zmarszczki mimiczne. Krem ten bardzo dobrze je wygładza.

Plusy:
+ ma bardzo lekką konsystencje, od razu czuć że skóra jest głęboko nawilżona, a nie jak w przypadku wielu innych kremów pseudo nawilżających, natłuszczona z wierzchu.
+ dzięki odpowiedniemu nawilżeniu zmarszczki mimiczne wygładziły się,
+ duża wydajność - używam kremu już 6 miesięcy (tylko na noc, i nie zawsze)

Minusy:
- brak filtrów przez co używam go tylko na noc.
- działanie jest niestety tymczasowe, kiedy na jakiś czas odłożyłam krem skóra wróciła do poprzedniego stanu.
- cena, zapłaciłam za niego około 40zł 

Podsumowując, jest to jedyny krem jakiego do tej pory używałam, który tak mocno poprawił stan mojej skóry pod oczami. Rewelacyjne nawilżenie. Polecam!

poniedziałek, 14 maja 2012

Retinoidy na trądzik.

Kolejnym przełomowym momentem w mojej walce z trądzikiem było przeczytanie w internecie artykułu o maściach z retinoidami na trądzik. Do tamtego momentu słowo retinol kojarzyło mi się z walką ze zmarszczkami, jednak po przeczytaniu kilku artykułów okazało się, że składnik ten jest jednym z najskuteczniejszych w walce z trądzikiem.



Jednak krem przeciwzmarszczkowy mamy raczej nas nie wyleczy. A a to dlatego, że tak zwany czysty retinol (czy też pro-retinol) stosowany w większości kremów przeciwzmarszczkowych w rzeczywistości jest bardzo słabo działającą substancją, która może poprawić kondycję skóry jednak ani na trądzik ani na zmarszczki zbytnio nie pomoże.

Na polskim rynku dostępnych jest kilka maści z retinoidami, które przeznaczone są do walki z trądzikiem. Najbardziej popularne to ISOTREXIN, DIFFERIN oraz RETIN-A. Ja, ze względu na to, że trądzik nie jest moim jedynym problemem wybrałam Retin-A ponieważ odmiana retinoidu, która w nim występuje (tretynoina) ma również silne działanie przeciwzmarszczkowe.



Maść zwalczająca trądzik a jednocześnie działająca przeciwzmarszczkowo? Wszystko to brzmi pięknie, ale... . No właśnie 'ALE'... Stosowanie retinoidów jest dość uciążliwe, przez co wiele osób przez brak wiedzy lub cierpliwości zniechęca się do nich.

Na początku stosowania maści może nastąpić pogorszenie stanu skóry. Wszystkie zalegające w naszych porach zanieczyszczenia zaczynają 'wychodzić na wierzch'. W dodatku mają silnie podrażniające działanie, dlatego skóra zaczyna się łuszczyć, podobnie jak w czasie stosowania peelingów chemicznych (np. kwasu migdałowego) nie jest to bardzo uciążliwe, jednak makijaż o wiele gorzej się trzyma. Dlatego w czasie stosowania tego typu specyfików należy odstawić inne kosmetyki antytrądzikowe i zaopatrzyć się w delikatny żel do mycia twarzy oraz mocno nawilżający krem. Konieczna jest również wysoka ochrona UV. W pochmurne dni 20 - 30 SPF w słoneczne 50 - 100 SPF. Latem maść najlepiej odstawić i poczekać do jesieni. Istotna informacja: retinoidy są bezwzględnie zabronione w czasie ciąży ponieważ mogą poważnie uszkodzić płód. Maści te są na recepte.

Moja wrażenia?
Stosowałam maść raz w tygodniu, stężenie 0,05% które miałam jest wbrew pozorom bardzo silnie i stosowanie jej częściej nie wchodziło w grę. Kupiłam ją w kwietniu i ze względu na porę roku stosowałam około 1,5 miesiąca, później odstawiałam na okres lata.

Efekt?
W czasie stosowania maści wciąż wyskakiwały mi nowe pryszcze, jednak po odstawieniu moja twarz zagoiła się i przez kolejne 4 miesiące miałam świetną cerę! Wprawdzie co jakiś czas coś mi wyskoczyło jednak efekt był ogromny. Retinoidy jak żaden inny specyfik pomogły mi w zwalczeniu trądziku. Większość moich zaskórników zniknęła, pory jeszcze bardziej się spłyciły.

Kilka przydatnych porad:
1. Maść należy stosować na całą twarz, a nie miejscowo na zmiany, gdyż jej zadaniem jest przywrócenie prawidłowego funkcjonowania gruczołów łojowych a nie wyleczenie już powstałej zmiany.
2. Po umyciu twarzy najlepiej odczekać około godzinę przed nałożeniem maści, ponieważ to sprawi, że skóra zdąży 'dojść do siebie' i maść nas tak mocno nie podrażni.
3. Wystarczy mała kropelka! Retinoidy mają bardzo mocne działanie, dlatego nie należy stosować ich zbyt obficie.

Polecam: Jak zmieniła się moja cera po stosowaniu kwasów i retinoidów? (Stosuję te środki zamiennie i z przerwami już od 3 lat) 

Ciekawa opinia dermatologa na temat retinoidów:



poniedziałek, 7 maja 2012

Opalać się czy się nie opalać? kilka słów o ochronie UV.


Temat ten w naszym kraju jest wciąż bardzo kontrowersyjny. Większość moich koleżanek za główny cel wakacji stawia sobie mocną opaleniznę. Nie wspominając o tym, że wciąż wiele młodych dziewczyn chodzi cały rok na solarium.


Na szczęście od dobrych kilku lat media związane z modą i urodą przestrzegają przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Stosowanie kremów z filtrami ma za zadanie przede wszystkim pomóc nam w zatrzymaniu młodego wyglądu na dłużej.Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że nawet w pochmurny dzień, spędzając czas w pomieszczeniach jesteśmy narażeni na promieniowanie UV. Dlatego jeśli zależy nam na zachowaniu młodego wyglądu, bez względu na porę roku i pogodę należy stosować filtry.


SPF nie wystarczy! 
Skrót SPF stosowany na kremach ochronnych odnosi się do ochrony UVB. Promieniowanie UVB jest zatrzymywane przez chmury i szkło, dlatego jesteśmy na nie narażeni jedynie w czasie bezpośredniej ekspozycji na słońce. Promienie UVB odpowiadają za opalanie się, ale także za oparzenia słoneczne, reakcje alergiczne, a nawet nowotwory skóry.


Naszym głównym przeciwnikiem w walce ze starzeniem jest promieniowanie UVA (inne oznaczenia to IPD, PPD, PA) obecne przez cały rok, nawet w pochmurne dni. Stanowi ono 95% promieniowania ultrafioletowego, które dociera do powierzchni ziemi. Promienie te przenikają przez chmury, szkło i naskórek. W przeciwieństwie do promieni UVB nie wywołują bolesności skóry, mogą wnikać w nią głęboko i niszczyć komórki skóry właściwej. Ponieważ są one przede wszystkim odpowiedzialne za tworzenie się wolnych rodników, w długim okresie mogą doprowadzić do zmian w komórkach, a co za tym idzie co fotostarzenia się skóry.


Jeżeli chcemy zapobiec fotostarzeniu musimy przede wszystkim zapewnić skórze całoroczną ochronę UVA. Firmy kosmetyczne zaczynają powoli dodawać do kremów na dzień filtry, jednak często są one zbyt niskie, a producenci nie podają informacji o zawartości UVA na opakowaniach. Wtedy najlepiej udać się do apteki po dermokosmetyki. W aptece znajdziecie spory wybór tego typu kosmetyków do każdego rodzaju skóry. Ja osobiście w pochmurne dni używam kremu IWOSTIN HYDRATIA SPF15, natomiast w w słoneczne dni Pharmaceris S SPF30. Latem zamierzam przerzucić się na SPF50.

Filtry a trądzik.
Wiele razy słyszałam o tym jak to słońce zbawiennie wysusza trądzik. Kilka moich koleżanek, które tak jak ja od wielu lat walczą z trądzikiem z utęsknieniem czekają na wakacje kiedy to słońce poprawi stan ich skóry. Niektóre chodzą nawet w tym celu cały rok na solarium! Jednak poprawa stanu skóry jest tylko czasowa i pozorna. W rzeczywistości słońce pogarsza sytuacje i po wakacjach następuje wysyp. W czasie kuracji anty trądzikowych skóra staje się bardziej wrażliwa na promieniowanie UV co może doprowadzić do zaostrzania zmian oraz powstania przebarwień (sama tego niestety doświadczyłam). Ponadto wiele specyfików (takich jak kwasy czy retinoidy) stosowanych w czasie kuracji anty trądzikowej wymaga bardzo wysokiej ochrony UV bez względu na porę roku. Więcej na ten temat znajdziecie tu.

Zatem opalać się czy nie?
Ja z roku na rok coraz bardziej ograniczam letnie wylegiwanie się na słońcu. Jednak w czasie wakacji nad morzem czy w górach nie sposób uniknąć promieni słonecznych. Z pewnością w lecie należy odstawić silnie działające na skórę maści czy peelingi i stosować na twarz filtr SPF50+. Jednak myślę, że ukrywanie się cieniu przez 3 miesiące nie ma sensu.

Pewnie większość z was podobnie jak ja lubi opaleniznę z tego względu że poprawia wygląd skóry, jednak od kiedy zaczęłam odpowiednio dbać o cerę to wygląda ona ładnie w swoim naturalnym kolorze!

5% tonik z kwasu migdałowego.

Przez długi czas po odkryciu cudotwórczego działania kwasu migdałowego stosowałam go jako peeling nakładając bezpośrednio na twarz. Jednak niedawno znalazłam w internecie przepis na tonik z kwasu i postanowiłam go wypróbować.



Pomysł ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Po sporządzeniu toniku nakładam go na twarz mniej więcej co drugi dzień na noc (pod warunkiem że nie stosuje innych silnie działających specyfików takich jak np retinoidy). Dzięki temu na bieżąco pozbywałam się wyprysków, a skóra złuszcza się bardzo delikatnie. Moim zdaniem ten tonik to najlepszy sposób na kwas migdałowy. Dzięki niemu unikamy tygodniowego intensywnego łuszczenia, które występuje po zwyczajnym zabiegu.

Jak go zrobić?
Ja stosuję przepis znaleziony na jednym z for internetowych. Osobiście zamiast wody destylowanej używam mineralnej. Kwas hialuronowy służy nawilżeniu skóry.

Tonik jest idealny do częstego stosowania. Zamierzam odstawić go dopiero latem, kiedy słońce będzie silnie grzało.

5% to dość słabe stężenie, jednak w czasie stosowania toniku należy pamiętać o ochronie UV bez względu na porę roku. Ja osobiście w pochmurne dni nakładam SPF15 a w słoneczne SPF30, przy czym większość czasu spędzam w pomieszczeniach. Więcej na temat filtrów znajdziesz tu.

 
%
gram
ml
Woda destylowana
85
17
17
Kwas hialuronowy
10
2
1,80
Kwas migdałowy
5
1
1,25
 
100
20
20,05 

niedziela, 6 maja 2012

Kwas migdałowy na trądzik.

Zabieg kwasem migdałowym okazał się momentem przełomowym w czasie mojej walki z trądzikiem.
Zaproponowała mi go kosmetyczka kiedy okazało się, że stan mojej cery nie pozwala na zastosowanie mikrodermabrazji.

Kwas migdałowy jest najlepszym kwasem pod względem działania anty trądzikowego (zaraz obok kwasu pirogronowego) ponieważ zawiera w sobie naturalny antybiotyk, który leczy zmiany trądzikowe.

Pomaga:
pozbyć się zaskórników
spłyca pory i blizny
rozjaśnia przebarwienia (również piegi)
ujednolica koloryt skóry i wygładza ją.



Dokładnie te efekty uzyskałam po zastosowaniu kwasu. Usuwa on wierzchnią warstwę naskórka, dzięki czemu spłyca nierówności skóry oraz pory. Rozjaśnił nieco moje przebarwienia po solarium. Stanowczo ujednolicił kolor mojej szarej ziemistej cery i wygładził ją.

Dzięki niemu pozbyłam się zaskórników z policzków, żuchwy i brody dzięki czemu o wiele rzadziej wyskakiwały mi pryszcze. Nie rozwiązał on całkowicie mojego problemu, ale stanowczo poprawił stan mojej cery.

Zabiegi kwasem należy jednak powtarzać. I tu pojawił się problem kosztów. U kosmetyczki zapłaciłam za niego około 150zł i nie było mnie stać na kolejne. Jednak szukając w internecie informacji na temat działania kwasu natknęłam się na różnego rodzaju sklepy internetowe, które oferowały kwas w cenie około 30zł za 6ml (taka ilość starcza na około 5 zabiegów!). Nie byłam pewna czy kupowanie tego rodzaju specyfiku w internecie jest dobrym pomysłem, więc zaczęłam przeglądać fora internetowe. Okazało się, że wiele osób używa tego rodzaju kwasu zakupionego na stronach z półproduktami kosmetycznymi takich jak np. Zrób sobie krem, który działa tak samo jak zabieg u kosmetyczki. Zachęcona pozytywnymi opiniami postanowiłam zaryzykować i kupiłam specyfik. Pierw wypróbowałam go na dłoni, a kiedy po kilku dniach wszystko poszło według planu zrobiłam sobie zabieg na twarz.

Rezultaty rewelacyjne. Miałam wrażenie, że kwas nawet mocniej zadziałał niż po zabiegu u kosmetyczki.
 
Jak to działa?
Kwas migdałowy to kwas AHA otrzymywany z migdałów. Zabieg polega na nałożeniu kwasu (bezpieczne stężenie to 20-40%) bezpośrednio na twarz. Należy zmyć go po około 8 minutach lub kiedy zaczyna piec i swędzieć na tyle, że nie możemy dłużej wytrzymać, zdarzyło mi się zmyć go i po 5 minutach. Następnie należy nałożyć na twarz mocno nawilżający krem.
Zaraz po zabiegu skóra może być napięta. Po około 3 dniach zaczyna się łuszczyć, łuszczenie to nie jest jednak bardzo problematyczne - można spokojnie nałożyć makijaż i pokazać się ludziom. Po tygodniu łuszczenie ustępuje i mamy piękną, gładką cerę.

W czasie gdy cera się łuszczy polecam używanie jakiegoś 'rolującego się' kremu. Właśnie tak. Ten znienawidzony przez nas efekt rolowania, doskonale pomaga w usunięciu łuszczącego się naskórka. Ja osobiści nakładam krem i po około 5 minutach zaczynam pocierać twarz dłońmi, zbierając w ten sposób rolujący się krem z zrogowaciałym naskórkiem.

Miedzy kolejnymi zabiegami należy zrobić co najmniej 2 tygodnie przerwy. Zabieg najlepiej wykonywać wiosną i jesienią.

Wiele osób handlujących kwasem migdałowym oraz kosmetyczek twierdzi, że kwas jest bezpieczny i nie uwrażliwia na promienie UV. Często słyszałam opinie, że kwasu można używać latem i że nawet sprawia że opalenizna lepiej wygląda. Jednak czytałam też wiele opinii specjalistów, którzy twierdzą że w czasie stosowania jakiegokolwiek kwasu konieczna jest wysoka ochrona UV i nawet jeśli stosujemy kwas migdałowy latem to powinniśmy unikać słońca. Ciężko więc stwierdzić kto ma rację. Ja wolę nie ryzykować i rezygnuję z kwasów w okresie letnim.

W innym poście opisuje stosowanie 5% toniku z kwasu migdałoweg.

Polecam również wpis: Jak zmieniła się moja cera po 3 latach stosowania kwasów i retinoidów? 


wyciskać czy nie wyciskać?

Oto jest pytanie.
Specjaliści przestrzegają przed wyciskaniem tak samo jak przed szkodliwym promieniowaniem UV czy alkoholem w kosmetykach. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy - większość z nas TO robi.

Ja osobiście od czasu kiedy wyskoczył mi pierwszy pryszcz w życiu wyciskam wszystko co się da.

Efekty?
Po 10 latach wyciskania nie została mi żadna blizna ani ślad po pryszczu. Co nie znaczy, że takie rzeczy się nie dzieją. Nie podważam oczywiście opinii specjalistów i nie wątpię, że problem ten istnieje.

Ale chciałabym napisać trochę więcej o tym co i jak wyciskać.

Uważam, że pryszcz który 'wyszedł' na wierzch wręcz lepiej wycisnąć. Tak samo jak w przypadku każdego innego stanu zapalnego, w którym zbiera się ropa, najlepiej jest ją usunąć. Kiedy boli nas ząb i zbiera się ropa w dziąśle to trzeba ją usunąć, kiedy chorujemy na zatoki, w których zbiera się ropa też idziemy do lekarza żeby ją usunąć.
Kiedyś postanowiłam zrobić eksperyment i nie wycisnęłam pryszcza. Pomijając fakt, że wyglądał obrzydliwie to w dodatku goił się tydzień. Po wyciśnięciu wystarczą 2-3 dni.
Co jest bardzo ważne, nie można wyciskać na siłę, bo w ten sposób możemy zmasakrować sobie twarz. I oczywiście należy pamiętać, żeby odkazić twarz po tego typu 'zabiegu'. Ja używam w tym celu toniku anty trądzikowego (więcej: Alkohol w kosmetykach anty trądzikowych.)

Kiedy nie należy wyciskać? Kiedy zmiany są głęboko w skórze. Nie raz bywało tak że wyskakiwały mi pryszcze pod postacią bolących zgrubień pod skórą, w których ropa nie wychodziła na zewnątrz. W takiej sytuacji nie ma sensu 'dziobać' twarzy na siłę bo i tak niewiele wskóramy. Jeżeli wyskoczy wam tego typu pryszcz, trzeba po prostu przeczekać. Najlepiej posmarować patyczkiem do uszu namaczanym w kwasie migdałowym  lub po prostu antybakteryjnym żelem punktowym.

A co z wyciskaniem zaskórników?
Robię to często, jednak uważam że jest to trochę bezsensu (nałóg?). Zaskórniki które wyciskam zazwyczaj kolejnego dnia są znowu w tym samym miejscu. Często, jeśli zapomnę odkazić wyciskane miejsce następnego dnia robią mi się tam pryszcze. W kwestii zaskórników moje zdanie jest takie, że jedyny sposób aby się ich pozbyć to zapobiegać ich powstaniu.

Oczyszczanie u kosmetyczki?
Jak dla mnie strata pieniędzy. Wybrałam się raz i efekt dokładnie taki sam jak po domowym wyciskaniu. Zaskórniki wróciły następnego dnia + wyskoczyło mi kilka niespodzianek. Zaletą wyciskania u kosmetyczki jest to, że zabieg odbywa się w sterylnych warunkach. Jednak dzięki tonikom antybakteryjnym tego typu warunki możemy stworzyć we własnym domu.

Słońce na trądzik?

Kolejny mit, który chciałabym tu opisać to stosowania opalania jako terapii anty trądzikowej.

Kiedy zaczęłam mieć problemy z trądzikiem jedną z pierwszych 'złotych rad' jakie dostałam od koleżanek to 'idź na solarium'. Oczywiście nie zdając sobie sprawy z tego na co się narażam chętnie skorzystałam z tego pomysłu. Przez około 4 miesiące raz w tygodniu chodziłam na solarium aby wysuszyć moje pryszcze. Opalałam się od 5 - 15 minut jednorazowo, wiec nie było to zbyt intensywne.

Efekty? Przebarwienia na twarzy, których bardzo powoli pozbywam się już od 5 lat.

Nie wspominając o tym, że gdy tylko odstawiłam opalanie problem trądziku powrócił ze zdwojoną siłą. Jak się później dowiedziałam opalanie wysusza skórę (podobnie jak alkohol w kosmetykach anty trądzikowych) co w efekcie prowadzi do tego, że skóra wydziela więcej sebum.

Poza tym, promieniowanie UV wyklucza stosowanie praktycznie wszystkich skutecznych metod walki z trądzikiem, o których niedługo opowiem.

Alkohol w kosmetykach anty trądzikowych.


Niestety wiele z kosmetyków antytrądzikowych zawiera w swoim składzie alkohol, zwłaszcza toniki. Przez większość specjalistów alkohol jest uważany za bardzo szkodliwy dla cery dlatego, że mocno wysusza skórę twarzy co może prowadzić do podrażnień oraz wzmożonej produkcji sebum.

Jednak znalazłam dla siebie odpowiednie zastosowanie tego typu kosmetyku. Kupiłam niedawno tonik firmy L'oreal Pure Zone. Nie używam go codziennie, tylko co kilka dni, zwłaszcza wtedy gdy wyskoczy mi więcej niespodzianek na twarzy lub wręcz miejscowo. Przecieram nim tylko czoło nos i brodę. Jeżeli czuję że tonik zbyt mocno ściągnął mi skórę po godzinie zmywam go delikatnym żelem i nakładam krem nawilżający. Tonik idealnie nadaje się do odkażania wyprysków. Jeśli macie problem z trądzikiem na plecach lub dekolcie, gdzie skóra nie jest tak wrażliwa, tego typu kosmetyk jest wręcz idealny.