poniedziałek, 17 grudnia 2012

Najczęstrze błędy popełniane w czasie stosowania preparatów na bazie retinowidów bądz kwasów.

W moim poprzednim wpisie dotyczącym pielęgnacji w czasie stosowania kwasów czy retinoidów napisałam trochę na temat często popełnianych błędów przez osoby stosujące dane preparaty. Jednak coraz częściej dostaję wiadomości od osób, które zaszkodziły sobie kosmetykami na bazie kwasów czy retinoidów dlatego dziś chciałabym chciałabym opowiedzieć trochę więcej na ten temat.

Aktualnie na rynku możemy znaleźć dość sporo tego typu kremów, maści czy toników dostępnych bardzo często bez recepty. Niestety wiele osób podchodzi bardzo lekkomyślnie do stosowania tego typu preparatów nie wiedząc tak na prawdę z czym mają do czynienia.

1. Pierwszym (i chyba najczęściej popełnianym) błędem jest zbyt częste stosowanie preparatu złuszczającego. Kosmetyki na bazie kwasów czy retinoidów mają bardzo silne działanie złuszczające i jeśli stosujemy je zbyt często możemy doprowadzić do ogromnego podrażnienia i przesuszenia skóry. Każdy tego typu preparat należy wprowadzać stopniowo do pielęgnacji. Na początku posmarować twarz raz i odczekać kilka dni, bardzo uważnie obserwując skórę. Następnie można spróbować dwa razy w tygodniu, lub jeśli nasza skóra bardzo dobrze toleruje preparat co drugi dzień. Jeśli wasza skóra jest tłusta, gruba i odporna na działanie preparatu możecie spróbować stosować go codziennie. Często, jeśli nie walczymy z uporczywym trądzikiem, nie ma też potrzeby by stosować taki krem częściej niż raz w tygodniu.

2. Nieodpowiednia pielęgnacja. Skóra na tego typu preparaty reaguje podrażnieniem i wysuszeniem, dlatego konieczne jest zapewnienie odpowiedniego nawilżenia. Prawdopodobnie kremy który stosowaliście do tej pory okażą się niewystarczające. W takiej sytuacji najlepiej zainwestować w jakiś silnie działający krem. Osobiście polecam preparaty marki Cetaphil, które mocno nawilżają skórę, są hypoalergiczna, a ich cena w stosunku do pojemności jest dość korzystna. Więcej na ten temat możecie przeczytać tu: Pielęgnacja cery w czasie kuracji kwasami czy retinoidami.

3. Brak ochrony UV. Wszelkie (nawet te niskoprocentowe) preparaty na bazie kwasów czy retinoidów uwrażliwiają skórę na słońce, dlatego bez względu na porę roku, w czasie ich stosowania należy chronić skórę kremem z filtrem. Mi osobiście zdarzyło się poparzyć skórę po spędzeniu kilku godzin na zewnątrz w słoneczny dzień w listopadzie w czasie gdy stosowałam krem Avene Triacneal. Brak ochrony UV może nie tylko doprowadzić do podrażnienia skóry ale też wywołać przebarwienia, które mogą pojawić się nawet po dłuższym czasie.

Preparaty na bazie kwasów czy retinoidów mogą na prawdę zdziałać cuda, jednak musimy stosować je z głową. Zanim zdecydujesz się na wprowadzenie tego typu kosmetyków do swojej pielęgnacji przeczytaj pierw wszelkie dostępne w internecie informacje dotyczące danego preparatu.

Polecam również:
Retinoidy
Jak zmieniła się moja cera po stosowaniu kwasów i retinoidów.

Kilka preparatów złuszczających które stosowałam i z czystym sumieniem mogę polecić:

1. Retin A - silnie działająca maść z retinoidami (tylko na receptę)




2. Avene Triacneal - na bazie pochodnej witaminy A (retinaldehyd) oraz kwasu glikolowego, jeden z mocniej działających preparatów dostępnych bez recepty.

3. Pharmaceris Almond Peel 5% - krem na bazie kwasu migdałowego, jeden z najdelikatniejszych kremów złuszczających, odpowiedni dla osób posiadających cerę wrażliwą lub zaczynających swoją przygodę z kwasami.
Oczywiście tego typu preparatów jest wiele i każdy ma tak na prawdę podobne działanie. Jednak bez względu na to który z nich wybierzemy, najlepiej przed jego zastosowaniem zapoznać się z opiniami innych osób, które stosowały dany kosmetyk. Wiele takich recenzji można znaleźć na blogach, youtubie czy stronie wizaz.pl.

Pozdrawiam i Powodzenia!:)

sobota, 27 października 2012

Pielęgnacja cery podczas kuracji kwasami lub retinoidami.

Niedawno pisałam wam o tym, jak zmieniła się moja cera pod wpływem stosowania kwasów i retinoidów. Przy okazji tamtego wpisu wspominałam, że właściwa pielęgnacja podczas stosowania tak silnie drażniących specyfików jest bardzo ważna, dlatego że kremy czy maści na bazie tych składników mocno podrażniają i wysuszają skórę powodując jej łuszczenie. Jak wiadomo na przesuszonej skórze skłonnej do trądziku tworzy się warstwa rogowa, która powoduje powstawanie zaskórników, a co za tym idzie wyprysków. Dlatego jeśli nasza pielęgnacja nie zostanie dostosowana do kuracji, możemy osiągnąć efekt odwrotny od zamierzonego.

Bardzo często czytając wpisy na blogach dotyczące peelingów kwasowych, maści z retinoidami czy kremów lub toników na ich bazie znajduję wpisy rozczarowanych dziewczyn, które narzekają na wysyp lub przesuszenie skóry w czasie stosowania danego  specyfiku. Niestety zazwyczaj rozczarowanie to wynika z tego że często osoby, zabierając się za stosowanie konkretnych maści czy kremów nie wiedzą tak na prawdę z czym mają do czynienia.

Podstawowe błędy to:
- stosowanie kremu/maści codziennie rano i wieczorem - wszystkie tego typu specyfiki należy stosować wyłącznie na noc, góra raz na dobę, stosując je rano i wieczorem nie dajemy skórze czasu na regeneracje, przez co staje się ona podrażniona. Dla wielu osób stosowanie takich specyfików raz lub dwa razy w tygodniu jest wystarczające!
- niestosowanie kremu z filtrem na dzień - kwasy i retinoidy mają silne działanie fotouczulające, dlatego stosowanie kremu z wysokim filtrem jest konieczne nawet w ziemie jeśli chcemy ustrzec się przed przebarwieniami!
- stosowanie innych podrażniających kosmetyków takich jak żele, toniki czy kremy antytrądzikowe w parze z kwasami czy retinoidami. Silnie działające maści i kremy ze składnikiem aktywnym wystarczą - cała reszta kosmetyków powinna być maksymalnie delikatna!

A teraz przedstawię wam moje ulubione kosmetyki które stosuję do pielęgnacji mojej cery w czasie stosowania silnych retinoidów (retin-a), słabszych retinoidów (Triacneal), peelingów kwasowych czy kremów/toników na bazie kwasów.

1. Emulsja micelarna Cetaphil. Bardzo delikatnie oczyszcza twarz - idealna do stosowania rano.



2. Mieszanka OCM do demakijażu.

3. Żel nawilżający Oliwka firmy Ziaja do skóry wrażliwej.





4. Delikatny żel myjący do skóry wrażliwej a jednocześnie skłonnej do trądziku - Effaclar LRP



5. Woda termalna Vivhy - łagodzi podrażnienia, używam jej zamiast toniku.



6. Delikatny peeling żelowy Ginvera Marvel Gel.

7. Krem nawilżający Hydreane Riche LRP  - bardzo dobrze nawilża podrażnioną skórę. Nie ma w składzie oleju mineralnego. Mnie nie zapycha.

8. Cicaplast Balsam B5 - krem przyśpieszający regenerację naskórka. Bardzo bogaty krem, mocno odżywia skórę, również nie posiada w składzie parafiny. Ja nie zauważyłam żeby mnie zapychał. Autorka bloga kosmostolog.blogspot.com (który zresztą bardzo polecam:) wspominała niedawno o wersji tego kremu przeznaczonej typowo do twarzy (link do wpisu). Sama wprawdzie nie używałam tej wersji, ale zamierzam sięgnąć po nią kiedy skończy się ten którego używam. Seria cicaplast jest polecana właśnie po zabiegach złuszczania naskórka.


9. Krem z filtrem L'oreal UV Perfect SPF50 PA+++

10. Eucerin Everyday protection SPF30 100ml - ochronna emulsja do twarzy - niestety niedostępna w Polsce

Jak widać wszystkie te kosmetyki mają za zadanie przywrócić nawilżenie i złagodzić podrażnienia. W większości są te kosmetyki hypoalergiczne przeznaczone cery wrażliwej, ponieważ cera w czasie stosowania kwasów czy retinoidów lub kosmetyków na bazie tych składników staje się cerą wrażliwą! Mam nadzieję że wpis ten pomoże osobom, które rozważają wprowadzenie silnie złuszczających specyfików do swojej codziennej pielęgnacji i że dzięki temu wasza kuracja zakończy się sukcesem:)

OCM dla skóry trądzikowej?

W okół tematu oczyszczania twarzy olejami narosło wiele kontrowersji. Wiele dziewczyn, stosując metodę opisaną na forum wizażu dorobiło poważnego problemu w postaci wysypu niespodzianek.

Jednak metoda OCM może mieć bardzo korzystny wpływ na każdy rodzaj skóry (w tym skórę trądzikową) jeśli jest jednak odpowiednio stosowana!


Jak wspominałam już kiedyś (klik), ja używam oleju do demakijażu. Bez żadnego cudowania ze szmatkami itd. Moja mieszkanka olejów to pierwsza rzecz jaką nakładam wieczorem na twarz, następnie po wmasowaniu, ścieram olej ręcznikiem jednorazowym, po czym myję twarz żelem. Stosując OCM w taki sposób, nie zauważyłam absolutnie żadnego pogorszenia jeśli chodzi o stan mojej skóry.

Kolejnym bardzo dobrym pomysłem dla osób ze skłonnością do wyprysków, które chciałyby wprowadzić OCM do swojej codziennej pielęgnacji jest dodanie do mieszanki niewielkiej ilości olejku eterycznego (100%) z drzewa herbacianego. Olejek ten ma silne działanie antybakteryjne i przeciwzapalne. Dzięki temu nasza mieszanka nie tylko rozpuści makijaż, ale jednocześnie będzie miała działanie antytrądzikowe. Mimo wszystko nie polecam jej jako metodę oczyszczania twarzy stosowaną solo. Jednak dzięki zastosowaniu olejku z drzewa herbacianego żel, który zastosujemy po demakijażu może być o wiele delikatniejszy, ponieważ nie musi mieć już działania antybakteryjnego. Oczywiście kwestia doboru mieszanki i żelu jest bardzo indywidualna - dla osób z bardzo dużą ilością wyprysków delikatny żel może mimo wszystko okazać się niewystarczający.



Dlaczego jednak warto stosować OCM zamiast np mleczka do demakijażu czy płynu micelarnego? Powodów jest kilka:
- olej rozpuszcza sylikony wszechobecne w podkładach i kremach BB, inne delikatne środki do demakijażu rzadko kiedy radzą sobie z sylikonami!
- olej dodatkowo nawilża twarz dzięki czemu nie jest ona tak bardzo ściągnięta po zastosowaniu nawet silnie działającego żelu do mycia twarzy
- jest to bardzo skuteczna metoda zmywania nawet wodoodpornego makijażu, jedyny kosmetyk, który może równać się z mieszanką OCM w kwestii demakijażu to płyn micelarny Biodermy Sensibio H2O

Zatem podumowująć, o ile nie odważyłabym się stosować OCM jako samodzielnej metody oczyszczania twarzy o tyle jako forma demakijażu jest moim zdaniem idealnym wyjściem:)

wtorek, 16 października 2012

Jak znaleźć dobrego dermatologa?


Wiele osób z problemami trądzikowymi zadaje sobie to pytanie. Większość moich znajomych  narzeka na swoich dermatologów. Często słyszę (lub czytam w internecie) negatywne opinie na temat osób zajmujących się tą profesją.

Zastanawiałam się ostatnio z czego to w zasadzie wynika i przyszło mi na myśl kilka przyczyn:

- trądzik to podstępna i trudna w leczeniu dolegliwość skóry, a nawet najlepszy dermatolog nie ma magicznej kuli w której znajdzie odpowiedź na pytanie, jaki lek będzie dla nas najlepszy.
- jeśli odwiedzamy dermatologa w przychodni państwowej (a nie każdego stać na to, żeby chodzić prywatnie) gdzie nieraz ponad miesiąc trzeba czekać na wizytę, ciężko spodziewać się, że lekarz poświęci nam wystarczająco dużo czasu żeby szczegółowo zaznajomić nas z tematem trądziku i możliwymi sposobami leczenia (a jest to temat rzeka) skoro w kolejce czeka tyle osób (oczywiście nie powinno tak być, ale nie jest to jednak wina dermatologa, a opłakanego stanu naszej służby zdrowia). Gorzej jeśli idziemy na wizytę prywatnie, a lekarz 'załatwia nas' w 5 minut, takiego lekarza nie odwiedziłabym po raz drugi.
- nie zawsze mamy szczęście trafić na wybitnego specjalistę w swojej dziedzinie. Dla wielu osób słowo dermatologa jest święte. W sumie nic w tym dziwnego, że wierzymy specjalistom, jednak jak w każdym zawodzie i wśród dermatologów trafiają się osoby nie do końca kompetentne.

Nie mam zamiaru oczywiście zachęcać do bojkotu gabinetów dermatologicznych, wręcz przeciwnie, jeśli macie problem z trądzikiem (czy też jakikolwiek inny problem ze skórą) powinniście udać się do lekarza. Być może gdybym od razu udała się do specjalisty, gdy pojawił się mój trądzik nie leczyłabym go 5 lat! Nie zniechęcajcie się też jeśli do tej pory mieliście negatywne doświadczenia, po prostu spróbujcie wybrać się do innego lekarza niż dotychczas.

Jest jednak coś co możecie zrobić by wasza wizyta u dermatologa zakończyła się sukcesem, nawet jeśli nie traficie na najlepszego fachowca w kraju. Mianowicie, możecie zgłębić wiedzę na temat swojego problemu! W dzisiejszych czasach, gdzie w internecie można znaleźć dosłownie wszystko, na prawdę nie jest to takie trudne. Zanim zaczniemy stosować jakikolwiek środek do walki z trądzikiem pierw powinniśmy dowiedzieć się na jego temat jak najwięcej - jak go stosować, w jaki sposób działa, jakie skutki uboczne wywołuje, jakie są opinie innych osób na jego temat.


Dr Neal Schultz - znany amerykański dermatolog, polecam wszystkim jego kanał na YT gdzie szeroko omawia on problem trądziku (i nie tylko) w krótkich i treściwych filmikach. Niestety tylko w języku angielskim.








Pamiętajcie, że wiedza jest najlepszą bronią w walce z trądzikiem. Powodzenia!:)

sobota, 29 września 2012

Jak zmieniła się moja cera po stosowaniu kwasów i retinoidów?

Tej jesieni mijają 3 lata od kiedy zaczęłam walczyć z moim trądzikiem za pomocą kwasu migdałowego i retinoidów. Od razu zaznaczam jest walkę tę udało mi się wygrać i dziś mogę pochwalić się czystą cerą :) Chciałabym jednak opowiedzieć wam o tym jak stosowanie kuracji kwasami czy retinoidami może wpłynąć na waszą skórę. Jak wiadomo oba te środki mają bardzo silne działanie złuszczające oraz podrażniające więc każda osoba stosująca je w jakimkolwiek celu powinna wiedzieć jakich skutków powinna się spodziewać.




Przede wszystkim nieodpowiednia pielęgnacja w czasie stosowania kwasów czy retinoidów może doprowadzić skórę do ruiny. Trzy podstawowe rzeczy, o których należy pamiętać w czasie kuracji to:

- nawilżanie - pomaga utrzymać naszą skórę w dobrej kondycji, zniwelować podrażnienia, suchość skóry oraz pozbyć się złuszczonego naskórka. Większość osób, która zaczyna stosować kwasy lub retinoidy w celu pozbycia się trądziku jest przyzwyczajona do kosmetyków typowo antytrądzikowych w swojej pielęgnacji, jednak gdy przerzucamy się na kwasy czy maści z retinoidami kosmetyki antytrądzikowe powinny zostać w miarę możliwości odstawione lub przynajmniej ograniczone do minimum, ponieważ podrażniają one dodatkowo skórę.

- wysoka ochrona UV - w czasie kuracji kwasami czy retinoidamy, skóra jest mocno uwrażliwiona na promienie słoneczne, które mogą wywołać przebarwienia lub nasilenie się trądziku. Dlatego tak ważne jest zabezpieczenie się odpowiednio wysokimi filtrami bez względu na porę roku.

- delikatna eksfoliacja - ten punkt stanowi wielkie wyzwanie dla osób zmagających się z trądzikiem ponieważ kwasy i retinoidy tak silnie podrażniają skórę, że dermatolodzy radzą całkowicie odstawić inne peelingi w czasie ich stosowania. Jak wiadomo regularna eksfoliacja jest konieczna w przypadku osób posiadających skórę skłonną do trądziku, ponieważ martwy naskórek jest najlepszą pożywką dla bakterii i jedną z głównych przyczyn powstawania zaskórników i wyprysków. Dlatego czasem zdarza się, że po zastosowaniu peelingu kwasem niektóre osoby skarżą się na wysyp następnego dnia. To całkiem logiczne, kwas sprawia że wierzchnia warstwa naskórka zmienia się w 'skorupę', która (zanim zdążymy się jej pozbyć) może pozatykać nasze pory i wywołać wysyp. Jak więc pozbyć się łuszczącego się naskórka w czasie stosowania kuracji kwasami czy retinoidami? Ja na początku stosowałam metodę ścierania naskórka przy pomocy 'rolujących się' kremów. Nakładałam taki krem i przez kilka minut pocierałam twarz rękami ściągając razem z nim martwy naskórek. Efekt nie był rewelacyjny, jednak na pewno miałam mniej suchych skórek. Teraz na szczęście udało mi się odkryć o wiele lepszą metodę, tj. żelowe peelingi z Azji. Jest to rodzaj peelingu z którym w Polsce się nie spotkałam, z tego co mi wiadomo w innych krajach europejskich czy Ameryce też nie są one powszechne. Jest to jeden z tych "magicznych azjatyckich produktów". Peelingi te mają formę delikatnego żelu (nie mają w swoim składzie żadnych ścierających drobinek), ale mimo to 'zbierają' naskórek mechanicznie (nie są to peelingi chemiczne). W czasie ich stosowania nie czuć żądnego mrowienia ani podrażnienia, a mimo to (przynajmniej według mnie) bardzo dobrze usuwają martwy naskórek. Peelingiem którego ja aktualnie używam jest Ginvera Marvel Gel, jednak rynek azjatycki oferuje więcej tego typu produktów. Dzięki stosowaniu tego żelu udaje mi się bardzo dobrze ukryć łuszczenie, dzięki temu, że usuwam naskórek na bieżąco. Polecam wpis: codzienna pielęgnacja w czasie stosowania kwasów lub retinoidów.

A teraz kilka słów na temat tego, jak zmieniła się moja skóra w dłuższej perspektywie. Dawniej moja skóra była typowo trądzikowa, myślę, że to przede wszystkim peeling kwasem migdałowym oraz maść Retin-a pomogły mi zupełnie pozbyć się trądziku. Do dziś zdarza się, że wyskoczy mi jakiś pryszczy czy zaskórnik, jednak dzieje się tak zazwyczaj po użyciu jakiegoś nowego kosmetyku, który okazuje się zapychaczem. Zdarza się, że tygodniami mam niemalże idealną cerę, bez żadnego wyprysku (nawet latem gdy odstawiłam kwasy i retinoidy). Jednak zmienił się też rodzaj mojej cery. Z mieszanej w kierunku tłustej, stała się cerą mieszaną w kierunku suchej, zdecydowanie bardziej wrażliwą i podatną na podrażnienia. Od jakiegoś czasu zdarza się, że kosmetyki wywołują u mnie reakcje alergiczne i wysypki, co wcześnie mi się nie zdarzało, dlatego musiałam odłożyć wszelkie agresywne kosmetyki. Jedyny żel co cery tłustej, który mogę stosować to delikatny Effaclar LRP. Trudno utrzymać mi odpowiedni poziom nawilżenia skóry.

Podsumowując, jeżeli tak jak ja kiedyś walczycie z trądzikiem, kwasy i retinoidy są bardzo skutecznymi środkami. Jednak musicie pamiętać, że skóra w czasie ich stosowania jest bardzo trudna w pielęgnacji więc musicie być gotowi na zmianę swoich nawyków. Dla osób które po prostu chcą poprawić stan swojej skóry, ale nie mają większych problemów trądzikowych polecam raczej delikatne formy kwasu, takie jak tonik 5% z kwasem migdałowym, czy delikatnie złuszczający krem kwasowym. Ja aktualnie nie mam zamiaru wracać do mocnych stężeń, teraz używam kremu z kwasem migdałowym 5% góra raz w tygodniu ponieważ zbyt mocna eksfoliacja też nie jest najlepszym pomysłem. W Polsce, zwłaszcza na forach internetowych czy blogach, wiele dziewczyn promuje regularne zabiegi kwasami o mocnych stężeniach, jednak nie wydaje mi się, że jest to rewelacyjny pomysł, dla osób które nie mają większych problemów ze skórą. Ja osobiście po 3 latach stosowania tak mocnego złuszczania dorobiłam się bardzo wrażliwej skóry, która teraz jest dość uciążliwa w pielęgnacji. Oczywiście nie żałuję tego absolutnie, ponieważ o niebo lepsza jest wrażliwa skóra niż trądzik! Jednak, tak jak mówię, stosując kwasy i retinoidy musimy pamiętać o tym, jak silne są to środki.

czwartek, 20 września 2012

Płyn micelarny Bioderma Sensibio H2O - czy zmywa filtry i sylikony?

Hej dziewczyny (i chłopaki?), dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma przemyśleniami na temat uwielbianego przez wszystkich płynu micelarnego Biodermy. Nie bez powodu jest on wychwalany pod niebiosa przez tysiące osób w Europie (i nie tylko). Jak wiadomo płyn jest maksymalnie delikatny, a jednocześnie doskonale radzi sobie ze zmywaniem nawet wodoodpornego makijażu. Osobiście używam go już od kilku lat i jest moim zdecydowanym ulubieńcem w tej kategorii. Jednak pod wpływem mojego narastającego zainteresowania kremami BB oraz wysokimi filtrami narodziło się w mojej głowie pytanie:

Czy micel Biodermy jest w stanie odpowiednio zmyć sylikony i filtry zawarte w kosmetykach, które ostanio tak często stosuję?

Jak wiadomo sylikony i filtry zawarte w kosmetykach bardzo trudno jest usunąć, znajdują się one w bardzo wielu kremach i podkładach, a źle zmyte mogą pogorszyć stan cery (zwłaszcza cery skłonnej do trądziku!). Delikatne żele myjące nie są w stanie sobie z nimi odpowiednio poradzić, a mocne żele nawet w przypadku cery trądzikowej nie powinny być stosowane często. Pisałam już kiedyś o metodzie OCM - zmywania twarzy olejem, olej bardzo dobrze rozpuszcza sylikony i filtry, dlatego od dłuższego czasu to właśnie tę metodę stosuję do codziennego demakijażu.

Dlatego też nie wiem czy wracać do mojego ulubionego micela biodermy. Szukałam czegoś na ten temat w internecie jednak nie znalazłam wiarygodnych informacji potwierdzających to, że płyn biodermy jest w stanie zmyć filtry czy silikony. Jeśli ktoś wie coś więcej na ten temat to będę wdzięczna za info:)

wtorek, 18 września 2012

Krem nawilżający dla skóry skłonnej do trądziku na dzień i na noc..

Jak wiadomo, odpowiednie nawilżenie skóry jest jednym z kluczowych elementów w walce z trądzikiem. Więcej na ten temat możecie przeczytać tu. Wybór odpowiednich kremów nawilżających dla cery trądzikowej jest bardzo trudny ponieważ:
- większość kremów nawilżających dostępnych w Polsce ma w składzie wiele substancji zapychających pory, które wzmagają trądzik, na czele z parafiną (olejem mineralnym), który jest nietolerowany nie tylko przez osoby zmagające się z trądzikiem,
- krem nawilżający na dzień dla cery trądzikowej powinien posiadać przynajmniej średni SPF (co najmniej 20) ponieważ większość substancji leczących trądzik (na czele z kwasami i retinoidami) uwrażliwia skórę na działanie promieni słonecznych. A co ważniejsze stosowanie filtra w codziennej pielęgnacji jest najlepszym sposobem na powstrzymanie starzenia się skóry.

Zatem jak widać znalezienie odpowiedniego nawilżacza było dla mnie nie lada wyzwaniem, jednak po kilku miesiącach prób i błędów udało mi się znaleźć kilka godnych polecenia produktów. Na początku muszę zaznaczyć, że moja cera od kilku miesięcy jest raczej mieszana w kierunku suchej (kiedyś o wiele bardziej się przetłuszczała) ale dla osób o większych skłonnościach do przetłuszczania też mam coś ciekawego.

Krem na noc.
Krem na noc jest stosunkowo łatwy do znalezienia. Większość marek aptecznych w swoich liniach anty trądzikowych ma tzw. kremy przywracające nawilżenie. Jako że są one przeznaczone typowo do skóry trądzikowej w ich składzie zazwyczaj nie ma parafiny a inne zapychacze znajdują się na dole listy. Ja osobiście mogę polecić wam krem firmy Iwostin Purritin Rehydrin. Krem ten nie ma w składzie parafiny, a składnikami nawilżającymi są: hialuronian sodu (sól sodowa kwasu hialuronowego), ceramidy roślinne oraz alatonina. Mocno nawilża, jednak nie powoduje wysypu. Podobne kremy oferują inne marki apteczne takie jak LRP, Bioderma czy Pharmaceris, jednak nie próbowałam ich więc ciężko mi je porównać. Do zakupu kremu Iwostin skłoniła mnie cena (około 27zł), która w stosunku do pojemności (75ml) bije na głowę inne kremy tego typu. Co do serii dostępnych w drogeriach, które są zapewne nieco tańsze ciężko mi się wypowiedzieć. Widziałam już tego typu kremy w Rossmannie (zdaje się z serii pure zone L'oreal?) ale nie miałam odwagi ich spróbować.



Krem na dzień.
Stanowczo większym problemem było dla mnie znalezienie odpowiedniego kremu na dzień, który nie tylko nie zapchałby moich porów ale również dobrze nawilżył i przede wszystkim zawierał w sobie przynajmniej średni filtr (nie tylko UVB ale przede wszystkim UVA). Niestety kremy z filtrem powyżej SPF20 (przynajmniej te dostępne w Europie) mają przykrą wadę, a mianowicie są dość ciężkie, tłuste i z reguły zapychają pory. Od razu radziłabym wykluczyć kremy dostępne w drogeriach ponieważ producenci nie podają na nich wartości filtra UVA (SPF oznacza filtr UVB - więcej na ten temat znajdziecie tu) który to właśnie chroni naszą skórę przed starzeniem. W kremie, którego używamy na co dzień powinniśmy szukać właśnie filtrów chroniących przed promieniami UVA, które są obecne niezależnie od pogody czy pory roku, ponieważ przenikają zarówno przez chmury jak i szkło. W seriach aptecznych takich kremów niestety też jest niewiele (ale są!). Ja przetestowałam dwa z nich:

LRP Hydraphase XL SPF20 UVA8
Krem sprawdził się jako tako - bardzo dobrze nawilżał skórę (dogłębnie) jednak jest dość ciężki co w zasadzie dyskwalifikowało go jako krem na dzień. Ja stosowałam mini wersje, która starczyła na kilka użyć, więc nie jestem pewna czy po dłuższym okresie stosowania nie spowodowałby wysypu.

IWOSTIN Sensitia krem nawilżający SPF20 UVA14

Ten krem o wiele bardziej przypadł mi do gustu. Po dobrym wrażeniu jakie zrobił na mnie krem IWOSTINU z serii Hydratia, o którym już kiedyś pisałam skusiłam się na pełnowymiarowe opakowanie (75ml za trochę ponad 30zł). Krem ten w porównaniu do LRP Hydraphase ma o połowę wyższy filtr UVA co jest dla mnie bardzo ważne, lżejszą konsystencje (z powodzeniem stosowałam go na dzień pod makijaż nawet latem). Niestety ma on w składzie parafinę jednak znajduje się o na dość nisko na liście dlatego zapewne nie wywołuje u mnie wysypu (stosowałam go jako jedyny krem na dzień i na noc w okresie kiedy na mojej twarzy nie było żadnego pryszcza). Niestety zatyka pory, co jak dla mnie jest jedyną wadą tego kremu. Czytając recenzje na wizażu zauważyłam, że niektóre osoby skarżą się na to, że krem jest tłusty i ciężki. Jak wspominałam, moja cera zwłaszcza ostatnimi czasy jest raczej mieszana w kierunku suchej, prawdopodobnie osoby z bardziej przetłuszczającą się cerą mogą uznać ten krem za zbyt ciężki.

I na koniec, moim zdaniem najlepszy z wszystkich dotychczasowo opisanych krem nawilżająco dotleniający firmy APIS SPF30.


Lista plusów jest dość długa:
- nie zawiera parafiny
- pozostawia twarz dobrze nawilżoną jednak matową (jak dla mnie nawet minimalnie za bardzo matową)
- jest to kosmetyk naturalny, nietestowany na zwierzętach
- posiada filtr fizyczny chroniący przed promieniowaniem UVB i UVA który nie bieli, nie tłuści i nie klei się!
- zawiera kwas hialuronowy, NMF, proteiny jedwabiu
- zawiera antyoksydanty takie jak olejek arganowy i witamina E, dzięki czemu ma działanie antystarzeniowe
- ilość zatkanych porów i zaskórników na mojej twarzy od kiedy zaczęłam go stosować widocznie się zmniejszyła 
- pojemność to 100ml za 30-40zł!

Krem ma niestety kilka minusów:
- jako kosmetyk naturalny jest ważny tylko 4 miesiące, jednak przy regularnym stosowaniu nawet 100ml powinno zostać wykorzystane do końca,
- dostępność - nie znajdziemy tych kosmetyków w drogerii czy aptece, ja krem ten kupiłam w hurtowni kosmetyków profesjonalnych, poza tym jest dostępny na allegro.
- na niespeelingowanej skórze może się lekko rolować
- dla mnie (osoby o skórze mieszanej w kierunku suchej) daje minimalnie zbyt matowe wykończenie - jednak dla osób o bardziej przetłuszczającej się cerze (typowej dla trądziku) jest to zapewne plusem.

Puki co nie znalazłam lepszego kremu (chociaż moje zainteresowanie kosmetykami azjatyckimi może niedługo coś zmienić w tej kwestii - ale o tym za jakiś czas;))

piątek, 31 sierpnia 2012

Kosmetyki naturalne a ich wpływ na trądzik i starzenie się skóry.

Dziś, po długiej przerwie wakacyjnej chciałam napisać wam kilka słów dotyczących kosmetyków naturalnych. Zdrowy styl życia promowany w dzisiejszych czasach ma również wpływ na nasze podejście do pielęgnacji. Wiele osób porównuje zwyczajne (syntetyczne) kosmetyki do przetworzonego chemicznie jedzenia, twierdząc że owoce czy warzywa wyhodowane na nawozach sztucznych nigdy nie będą dla nas lepsze niż naturalne. To samo odnosi się do kosmetyków. Firmy kosmetyczne stosują szeroko pojętą chemię w kosmetykach, głownie po to by przedłużyć ich ważność. Jednym słowem kosmetyki naturalne są mniej opłacalne, dlatego rynek kosmetyczny jest opanowany przez kosmetyki syntetyczne.


Nietrudno jednak zgadnąć, że kosmetyki syntetyczne mogą poważnie szkodzić wrażliwej, problematycznej skórze. Niestety większość osób borykających się z problemem trądziku wcale nie postrzega swojej skóry jako wrażliwej. Dla większości z nas cera wrażliwa to cera sucha i alergiczna, mało kto wie, że przyczyną trądziku może być właśnie nieodpowiednia pielęgnacja skóry wrażliwej.

Ja do dziś nie wiem co tak na prawdę wywołało mój trądzik, jednak prawda jest taka, że gdy przerzuciłam się pierw na kosmetyki apteczne, a później na naturalne, stan mojej cery znacznie się poprawił.

Czym są w takim razie kosmetyki naturalne?
Są to kosmetyki wykonane ze składników roślinnych, minerałów i niektórych składników pochodzenia zwierzęcego, nieprzetworzonych lub przetworzonych za pomocą innych składników naturalnych. Czyste, naturalne składniki są minimalnie przetworzone w celu zachowania naturalnych korzyści, jakie dany składnik posiada. Przyjmuje się, że kosmetykiem naturalnym jest produkt zawierający 95% składników pochodzenia naturalnego.

Jaki wpływ mają kosmetyki naturalne na starzenie się skóry?
Dzięki temu, że kosmetyki naturalne tworzone są głównie na bazie roślin, posiadają one dużą dawkę naturalnych antyoksydantów zwalczających wolne rodniki. Dzięki temu, świetnie zapobiegają one starzeniu się skóry.

Niestety są też minusy tego typu kosmetyków. Przede wszystkim krótki termin przydatności do użycia (zazwyczaj od 4-6 miesięcy od otwarcia), mała dostępność (przede wszystkim sklepy internetowe - w drogeriach ciężko je znaleźć) oraz związana z kosztami produkcji wysoka cena.

Moja przygoda z kosmetykami naturalnymi zaczęła się przypadkiem, gdy w hurtowni z kosmetykami  profesjonalnymi trafiłam na maseczkę firmy Apis. Zachęcona pozytywnymi opiniami na jej temat oraz rewelacyjnym składem (kwas hialuronowy, algi, minerały z morzą martwego oraz kilka ekstraktów roślinnych) zdecydowałam się na zakup. Dopiero w domu zauważyłam, że jest to kosmetyk naturalny. Maseczka okazała się rewelacyjna. Bardzo dobrze nawilża skórę. Jest to kosmetyk profesjonalny, przeznaczony do użycia w salonach kosmetycznych. Ma dużą pojemność (200ml) i przystępną cenę (35zł). Firma Apis produkuje również wersje swoich kosmetyków do sprzedaży detalicznej w mniejszych pojemnościach, jednak trudno dostać je w drogeriach. Później dokupiłam do zestawu jeszcze krem i tonik, które są równie dobre i mają równie przystępną ceną w stosunku do pojemności. Używam ich od niedawna, ale wydaje mi się że to najlepszy krem i tonik jakie do tej pory stosowałam. Zresztą poświęcę im na pewno osobny wpis.

Ja puki co jestem zachwycona moim nowym odkryciem kosmetycznym. Nie sądziłam, że znajdę dla mojej skóry coś lepszego od kosmetyków aptecznych, a jednak wszystko na to wskazuje że kosmetyki naturalne przebijają wszystkie inne dotychczasowo stosowane przeze mnie kosmetyki.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Ginvera Marvel Gel - najlepszy sposób na pozbycie się martwego naskórka!

Po dłuższej przerwie wakacyjnej, dziś chciałabym podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami na temat kolejnego azjatyckiego kosmetyku, który trafił w moje ręce a mianowicie żelu usuwającego martwy naskórek firmy Ginvera.

Przed zakupem naczytałam się wiele dobrego na temat tego produktu. Według obietnic producenta oraz zeznań wielu internautek kosmetyk ten ma pomóc nam wygładzić i rozjaśnić skórę oraz, co najważniejsze, pozbyć się zaskórników i odetkać pory.

Jak go stosować?
Żel Ginvera nakłada się na umytą i osuszoną skórę. Wystarczy naprawdę niewielka ilość. Produkt rozsmarowujemy na twarzy, czekając aż zmieni się on w niewielkie grudki i całkowicie się wchłonie.

Jak to działa?
Żel ten zakupiłam w bardzo niefortunnym dla mojej skóry czasie - w momencie kiedy moja twarz była okropnie wysuszona i podrażniona po zastosowaniu maseczki oczyszczającej. W dniu gdy pierwszy raz zastosowałam ten żel od tygodnia próbowałam pozbyć się zgrubiałej, wysuszonej skóry. Moje zaskoczenie było ogromne gdy po (trzykrotnym) zastosowaniu żelu w ciągu 15 minut moja twarz wygładziła się i wróciła niemalże do swojego normalnego stanu! Produkt ten bez absolutnie żadnego podrażnienia usunął martwy naskórek, którego nie mogłam pozbyć się od tygodnia. Byłam po prostu zachwycona. Z wielkim entuzjazmem zaczęłam stosować go codziennie rano czekając na dalsze efekty, których jednak się nie doczekałam. Żel nie odetkał porów na moim nosie i nie zlikwidował zaskórników (choć na pewno dzięki usuwaniu martwego naskórka zapobiegł pojawieniu się nowych!)

Tak czy inaczej bardzo polubiłam ten produkt, jest go niestety niewiele - około 60ml - co przy cenie 70zł (na allegro) jest dość niezadowalająco małą ilością, ale mimo to poważnie biorę pod uwagę kupienie kolejnego opakowania. Po pierwsze nie widzę potrzeby stosowania go codziennie - 2 razy w tygodniu spokojnie wystarcza, a przy takiej częstotliwości żel starczy na pewno na długo (mam go już od ponad miesiąca i nie zużyłam nawet 1/3 opakowania). Żaden inny peeling nie wygładzał tak dobrze mojej twarzy, jednocześnie w ogóle jej nie podrażniając. Myślę, że będzie to idealny kosmetyk w momencie gdy jesienią wrócę do kwasów i retinoidów, które powodują łuszczenie się naskórka. W czasie stosowania ich, jest to dla mnie dużym problemem. Z reguły po peelingu kwasem migdałowym skóra schodzi z twarzy przez około tydzień. Powoduje to rolowanie się kremów i podkładu oraz masę suchych skórek. Delikatnie mówiąc, twarz nie wygląda wtedy zbyt estetycznie, a peeling mechaniczny odpada, ponieważ podrażnia cerę. Myślę, że w tej roli żel Ginvera okaże się niezastąpiony!

16.10.2012
Ostatnio zaczęłam kupować kosmetyki na ebay'u i można tam dostać ten żel za mniej niż 50zł razem z przesyłką bezpośrednio z Korei Południowej.
Stosuję tą samą tubkę żelu już 4 miesiąc, a on się wciąż nie kończy - mimo swych 60ml wydaje się być bardzo wydajny!

21.01.2013
Jak się okazuje, bardzo podobna w działaniu (choć nie tak delikatna) jest ściereczka z mikrofibry, której zaczęłam używać w grudniu, po tym jak mój żel Ginvera się skończył i do teraz nie odczuwam potrzeby kupienia go ponownie (choć dalej uważam że jest to świetny produkt!).

piątek, 6 lipca 2012

Codzienna pielęgnacja - część 5 - serum.

Witam was po krótkiej przerwie! Obowiązki skutecznie uniemożliwiły mi prowadzenie bloga, ale już jestem:) Dzisiaj chciałam opisać kolejny etap mojej codziennej pielęgnacji jakim jest serum. Dla zainteresowanych linki do poprzednich części:
Codzienna pielęgnacja - część 1 - demakijaż 
Codzienna pielęgnacja - część 2 - peeling mechaniczny
Codzienna pielęgnacja - część 3 - mycie twarzy żelem
Codzienna pielęgnacja - część 4 - tonik

Wiele kobiet, zwłaszcza młodych pomija serum w swojej codziennej pielęgnacji. Wychodzimy z założenia, że przecież nakładamy krem, który ma wiele dobroczynnych składników, więc po co dodatkowo nakładać serum. Jednak serum ma o wiele mocniejsze działanie niż krem. Zawarte w nim składniki są mocno skoncentrowane, dzięki czemu efekt jest o wiele lepszy niż po użyciu samego kremu. Istnieje wiele rodzajów serum, których możemy używać w zależności od potrzeb naszej skóry. Jednak najbardziej popularne to sera przeciwdziałające zmarszczkom. Posiadają w swoim składzie antyoksydanty lub bardzo popularny od dłuższego czasu, kwas hialuronowy. Istnieją również sera nawilżające, rozświetlające, anty-trądzikowe i inne.

Podsumowując, serum nie jest niezbędną częścią codziennej pielęgnacji, jednak stanowi świetne jej uzupełnienie. Najlepiej wybrać takie serum, które odpowiada aktualnym zapotrzebowaniom naszej skóry. Ja używam kwasu hialuronowego, na przemian z serum antyoksydacyjnym. Serum możemy stosować albo pod krem, albo zamiast kremu, wszystko zależy od jego działania.

sobota, 23 czerwca 2012

L'oreal UV Perfect UVB50 UVA PA+++ - idealny filtr!

Od czasu gdy zainteresowałam się kosmetykami azjatyckimi, wciąż odkrywam nowe niespodzianki. Dzisiaj chciałabym napisać wam kilka słów na temat kremu z filtrem L'oreal UV Perfect SPF50 UVA PA+++. Koncerny takie jak L'oreal sprzedają swoje produkty na całym świecie, jednak jak widać ich asortyment różni się w zależności od kraju (czy może dokładniej kontynentu!). Jak wiadomo w Azji większość kobiet panicznie boi się opalenizny, chcą by ich skóra była jasna i nieskazitelna, dlatego też firmy sprzedające na rynek azjatycki dbają o to by ich produkty zawierały wysokie filtry. Na pudełku L'oreal UV Perfect możemy przeczytać, że jest to krem dostępny w Singapurze, Malezji, Filipinach i Indonezji.



O tym jak ważna jest ochrona UV pisałam już nie raz. Chcąc zapobiec przedwczesnemu starzeniu mojej skóry przetestowałam już wiele kremów do twarz z wysokimi filtrami i niestety z każdym było coś nie tak. Pod hasłem wysokie filtry mam namyśli spf50 UVA około 30 (PA +++). Po pierwsze jest ich niewiele w Polsce, dostępne chyba wyłącznie pośród marek aptecznych, kosztują średnio od 30zł do 50zł i wszystkie, które do tej pory testowałam albo bielą, albo pozostawiają na skórze tłustą klejącą powłokę, na prawdę żaden wysoki filtr do tej pory mi nie odpowiadał.

Na ten krem trafiłam całkiem przypadkiem na allegro. Od razu zaczęłam przeszukiwać internet by znaleźć jakąś recenzję tego kremu i oczywiście znalazłam wiele - jedynie po angielsku. Na szczęście język ten nie jest mi obcy więc od razu wyczytałam pochlebne opinie na temat tego kremu. Pomimo tego, że nie miałam okazji go wypróbować, postanowiłam kupić go w ciemno - kosztował razem z przesyłką około 22zł (jest to bardzo zachęcająca cena w porównaniu do kremów do twarzy z filtrami dostępnych w Polsce).

Jak dla mnie krem ma same plusy:
- lekka konsystencja
- dobrze się wchłania
- nie bieli
- dobrze nawilża!
- nie pozostawia klejącej, tłustej warstwy
Działa jak dobry, lekki krem nawilżający, kiedy moja skóra nie jest przesuszona nie odczuwam potrzeby nakładania pod spód niczego dodatkowego.

Na pudełku możemy przeczytać (w moim wolnym tłumaczeniu;p):
Każdego dnia twoja skóra narażona jest na różnorodne zagrożenia, takie jak promieniowanie UV i zanieczyszczenia środowiska - wywołują one powstawanie wolnych rodników, które atakują komórki naszego ciała oraz niszczą włókna kolagenu i elastyny w skórze. Laboratoria L'oreal stworzyły nowy krem UV Perfect wzbogacony o silny antyoksydacyjny kompleks w celu ochrony twojej skóry przed przebarwieniami, ciemnieniem skóry oraz przedwczesnym starzeniem.

Pojemność: 30ml/ cena: około 22zł na allegro. Uważam, że pomimo małej pojemności krem i tak jest wart swojej ceny, zastanawiam się nawet czy nie kupić większego zapasu, bo trochę boję się, że mogą zniknąć z allegro. Szczerze mam nadzieję, że wzrastająca świadomość odnośnie ochrony UV skłoni firmy takie jak L'oreal do wprowadzania tego typu produktów również na nasz rynek.

A czy wy znacie jakiś godny polecenia krem z filtrami SPF50 UVA30?

piątek, 22 czerwca 2012

Antyoksydanty - dlaczego są tak ważne w walce ze zmarszczkami?

Antyoksydanty (inaczej przeciwutleniacze) to substancje zwalczające wolne rodniki, które bezpośrednio przyśpieszają procesy starzenia komórek. Wolne rodniki to słowo, które często słyszymy przy okazji kampanii reklamowych różnego rodzaju kremów mających zapobiegać starzeniu się skóry.

Wiele z was pewnie zastanawiało się czym są tak na prawdę wolne rodniki i skąd biorą się w naszym organizmie. Wolne rodniki to takie małe cząsteczki, w zasadzie wszechobecne w naszym organizmie, które powstają naturalnie, w wyniku różnych procesów metabolicznych. Czynnikami, wpływają na zwiększenie ilości wolnych rodników atakujących nasz organizm są np. alkohol, papierosy i promieniowanie słoneczne! Dlatego tak ważne w codziennej pielęgnacji jest stosowanie środków zawierających antyoksydanty, które pomogą naszej skórze bronić się przed atakiem wolnych rodników.

Najbardziej popularne antyoksydanty, które często znajdują się w składzie różnego rodzaju kosmetyków to:
- witamina E
- witamina C
- witamina A
- koenzym Q10
- algi
- liczne wyciągi roślinne, np. z soi, zielonej herbaty, miłorząbu japońskiego, pestek winogron i wielu innych.

Antyoksydanty znajdują się w różnego rodzaju kosmetykach - żelach do mycie twarzy, tonikach, kremach, serach, maseczkach i we wszystkich są bardzo korzystnymi substancjami. Ja osobiście lubię je przede wszystkim w formie serum, które zawiera najbardziej skoncentrowaną dawkę przeciwutleniaczy.

Moimi ulubionymi produktami antyoksydacyjnymi są:

1. Flavio C - skondensowana witamina C (8%) w połączeniu z miłorzębem japońskim.


2. Dermogal A+E - olejek w jednorazowych kapsułkach-rybkach z witaminą A i E

 3. Alterra - serum z olejem arganowym, ekstraktem z orchideii, skrzypu, zielonej herbaty i miłorząby japońskiego, kwasem hieluronowym i naturalnym koenzymem Q10. (dostępny w Rossmannie).
Jeśli stosujecie jakieś kosmetyki z antyoksydantami godne polecenia napiszcie proszę, jestem wielką ich fanką i chętnie sięgnę po coś nowego:)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Codzienna pielęgnacja - część 4 - tonik.

Tonik przez wiele osób jest pomijanym elementem w codziennej pielęgnacji. Z pozoru niepotrzebny zabieg przecierania twarzy tonikiem można pożytecznie wykorzystać na wiele różnych sposobów!

Toniki z kwasami - bardzo łagodnie złuszczają naskórek, pomagają pozbyć się zaskórników, przebarwień, śladów po wypryskach. Sprawiają, że skóra wygląda zdrowo i ładnie. Ja tego typu toniku używam w okresie jesień-zima-wiosna - latem odkładam wszelkie specyfiki z kwasami, ponieważ używanie kwasu, nawet w tak łagodnej formie może przy ekspozycji na słońce spowodować przebarwienia, a ja pomimo tego, że nie jestem fanką mocnej opalenizny i na co dzień używam filtrów to jednak latem lubię spędzać aktywnie czas na świeżym powietrzu i nie mam zamiaru ukrywać się pod parasolem ;) Ale dla osób, które np. większość dnia spędzają w pracy w pomieszczeniach taki tonik dobrze sprawdzi się nawet latem! Moim ulubionym jest 5% tonik z kwasu migdałowego (szczególnie polecam dla osób ze skłonnością do trądziku), używam go mniej więcej co 2, 3 dni pod krem. Uważam że tonik z kwasem jest o wiele lepszy niż lepiej dostępne kremy z kwasami, ponieważ można nałożyć na niego krem nawilżający, który jest bardzo ważnym elementem codziennej pielęgnacji. Pamiętajcie, że takiego toniku należy używać na noc!

Toniki z antyoksydantami - czyli np toniki z witaminami (zwłaszcza witaminy A, C i E są znane ze swoich właściwości antyoksydacyjnych), algami, wyciągami roślinnymi, np. z soi, zielonej herbaty, pestek winogron,  owoców cytrusowych, rozmarynu, miłorząbu japońskiego i innych. Toniki takie dodatkowo pomagają zwalczać wolne rodniki, dzięki czemu opóźniają procesy starzenia.

Toniki łagodzące - większość toników ma takie właściwości, pomagają w gojeniu podrażnień, śladów po wypryskach.

Toniki antybakteryjne - tego typu toniki najmniej polecam, pisałam już na ten temat w wpisie dotyczącym alkoholu w kosmetykach anty trądzikowych. Jak wspominałam już nie raz nie warto używać zbyt wielu kosmetyków antybakteryjnych naraz, bo może to doprowadzić do przesuszenia skóry. Moim zdaniem o wiele lepszym wyborem jest użycie antybakteryjnego płynu micelarnego do demakijażu lub żelu do mycia twarzy. Jednak w moim zestawie co pielęgnacji mam również taki tonik, używam go do odkażania pojedynczych wyprysków - w tej roli sprawdza się całkiem nieźle;)

sobota, 16 czerwca 2012

krem BB MISSHA M Perfect Cover - recenzja

Hej dziewczyny, dzisiaj z wielką radością chciałabym podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami na temat kremu BB MISSHA M Perfect Cover. O kremach BB pisałam niedawno. MISSHA nie jest pierwszym kremem tego typu który testuję, wcześniej miałam okazję wypróbować krem firmy SKIN79 HOT PINK, który jednak nie do końca spełnił moje oczekiwania. Na szczęście MISSHA okazała się o wiele lepszym wyborem.



plusy:
+ krem ma bardzo wysoki filtr UVB 42 oraz PA+++ (najwyższa dostępna na rynku ochrona przed promieniami UVA, które przeciwdziałają starzeniu się skóry)
+ bardzo ładnie wyrównuje koloryt skóry, twarzy wygląda po prostu ładnie i zdrowo
+ daje bardzo naturalne wykończenie - kolor faktycznie dopasowuje się do koloru skóry, nie jest też szary jak SKIN79
+ rozświetla chociaż nie ma absolutnie żadnych drobinek
+ zawiera składniki pielęgnujące takie jak olej z orzechów makadamia czy ekstrat z kawioru, dzięki czemu ładnie nawilża skórę

Minusem jest na pewno dostępność kremu. Jest to kosmetyk azjatycki, który możemy zamówić jedynie przez internetu korzystając z allegro, lub ebaya. Jest kilku zaufanych sprzedawców, którzy spowadzają te kosmetyki do Polski takich jak np AsianSotre. Kolejnym minusem może być cena, ja za pojemność 20ml zapłaciłam około 30zł, jednak biorąc pod uwagę działanie moim zdaniem na prawdę warto!

W zasadzie nie widzę żadnych innych minusów tego produktu, przy czym trzeba pamiętać że jest to krem BB, a nie podkład, więc efekt jest nieco inny, jeśli mamy dużo do zakrycia może okazać się dla nas niewystarczający. Chociaż w moim przypadku krem ten kryje lepiej niż wiele podkładów które wcześniej stosowałam (daje podobny efekt krycia co podkład Bourjois healthy mix). Pod kilkoma względami przewyższa nawet mój dotychczasowy ideał Ravlon Colorstay (wysokie filtry, rozświetlenie).
Krem występuje w kilku odcieniach, ja zamówiłam 21 i do mojej jasnej cery świetnie się sprawdza (a moja cera jest na tyle jasna że większość podkładów w ogóle nie ma tak jasnego koloru w swojej palecie), a czytałam też na innych blogach że krem ten dopasowuje się również do ciemniejszej skóry. Ja kupiłam wersję 20ml jednak występuje też w wersji 50ml oraz próbkach 2ml.


Kolejną dużą zaletą jest fakt, że używając tego kremu możemy wyeliminować inne produkty z filtrami, które w Polsce nie dość że są drogie to w dodatku wiele osób na nie narzeka, ja np. nie znalazłam jeszcze kremu z wysokim filtrem do twarzy który by mi odpowiadał w 100%.

Jestem tym kremem absolutnie zachwycona. Prawdopodobnie na wieczorne wyjścia dalej będę używać Revlonu (wieczorem nie muszę martwić się o promienie UV) ale na co dzień mam mój nowy ideał!

19.09.2012r.
Po kilku miesiącach stosowania muszę niestety napisać o kilku wadach tego kremu. Po pierwsze w moim przypadku nie nadaje się na okolice oczu, jak wspominałam juz nie raz mam problemy z zmarszczkami mimicznymi w tej okolicy i niestety większość podkładów się w nich osadza co dodatkowo je podkreśla i niestety Missha nie jest tu wyjątkiem. Jednak od kiedy odkryłam, że mój druki krem BB SKIN79 hot pink idealnie nadaje się pod oczy zaczęłam go stosować w parze z Missha. Po drugie niestety krem zupełnie nie sprawdził się na letnie upały. W temperaturze powyżej 25 stopni po prostu topi się na twarzy (choć może to dlatego, że w takiej temperaturze każdy podkład topi się na mojej twarzy...?) w związku z czym musiałam odłożyć go na czas wakacji i wróciłam do niego dopiero we wrześniu.

Codzienna pielęgnacja - część 3 - żel.

Czy warto używać żeli do mycia twarzy?
Wiem, że od czasu gdy płyny micelarne stały się popularne w Polsce wiele dziewczyn zrezygnowało z mycia twarzy żelem, ponieważ twarda woda z kranu podrażnia i wysusza dodatkowo naszą skórę. Mojej koleżance, która od kilku lat boryka się z trądzikiem pani dermatolog powiedziała, żeby w ogóle nie myła twarzy żelem i wodą, tylko samym płynem micelarnym.
Ja jednak dalej myję twarz żelem, ponieważ nawet po zmyciu jej płynem micelarnym nie wydaje mi się wystarczająco czysta, poza tym jeśli mamy cerę problematyczną, skłonną do wyprysków sam płyn micelarny nie usunie grzybów i bakterii. Ja, pomimo tego że mam dość miękką wodę z kranu, do mycia twarzy stosuję wodę źródlaną. W wpisie o twardej wodzie i innych czynnikach pogarszających stan cery pisałam o tym rozwiązaniu w codziennej pielęgnacji twarzy.
 
Jakich żeli używać?
Jeśli mamy suchą cerę to odpowiedź jest prosta - delikatnych, takie nie trudno jest znaleźć, zwłaszcza wśród moich ulubionych marek aptecznych. Jednak wydaje mi się, że akurat żel jest takim produktem na który nie trzeba koniecznie wydawać dużo pieniędzy, np. jednym z moich ulubionych delikatnych żeli do twarzy jest ZIAJA oliwkowy żel do mycie twarzy.
Jeśli jednak mamy skórę mieszaną lub tłustą ze skłonnością do wyprysków, wybór odpowiedniego żelu nie jest prosty. Taki żel powinien z jednej strony być antybakteryjny, a z drugiej delikatny - każde przesuszenie może zakończyć się pogorszeniem stanu cery. Przede wszystkim musimy unikać żeli zawierających w swoim składzie alkohol (niestety bardzo wiele serii antybakteryjnych posiada go w swoim składzie). W zasadzie do tej pory nie trafiłam na taki delkiatny, a jednocześnie dobrze oczyszczający żel wśród marek dostepnych w zwykłych drogieriach, dopiero kidy sięgnęłam po żele z marek aptecznych znalazłam coś odpowiedniego dla siebie. Dwa żele tego typu, które absolutnie wam polecam to Effaclar firmy La Roche Posay oraz Cleanance Gel firmy Avene.


Oba te żele bardzo dobrze oczyszczają skórę, pozostawiając ją matową, a jednocześnie nie przesuszają jej. Ja zawsze nakładam na nie kremy nawilżające, być może w duecie z kremami antybakteryjnymi mogłoby wysuszyć cerę, jednak tak jak już kiedyś wspominałam, w większości przypadków nie ma sensu używanie zbyt wielu produktów antybakteryjnych na raz. Żele te są o wiele droższe niż żele drogeryjne, kosztują około 30zł za 200ml, jednak ostatnio udało mi się kupić Effaclar za 8zł 125ml na allegro. 

W zależności od potrzeb mojej skóry używam na przemian żeli antybakteryjnych z delikatnymi. Jeśli moja skóra jest podrażniona lub przesuszona używam żelu delikatnego, jeśli normalna lub gdy wyskoczą mi jakieś niedoskonałości to antybakteryjnego. Ten system bardzo dobrze się sprawdza, jeżeli nasza skóra jest mieszana, nie znajdziemy dla niej jednego produktu który zawsze będzie się sprawdzał.

wtorek, 12 czerwca 2012

Codzienna pielęgnacja - część 2 - peeling mechaniczny.

Kolejny etapem jest peeling, nie używam go codziennie, jednak staram się robić go przynajmniej 2 razy w tygodniu. Większość osób stosuje peeling po umyciu twarzy żelem, jednak ja zauważyłam, że jeśli pierw złuszczę naskórek, a potem dopiero umyję twarz, zabieg jest o wiele skuteczniejszy. Tu muszą uważać osoby z trądzikiem. Jak wspominałam ja swojego trądziku już się praktycznie pozbyłam, jednak kiedy miałam na twarzy stany zapalne to nie stosowałam peelingu mechanicznego w ogóle, ponieważ drobinki ścierające naskórek roznoszą bakterie przez co po zastosowaniu peelingu stan mojej skóry się stanowczo pogarszał, do dziś zdarza się, ze po peelingu wyskoczy mi jakaś niespodzianka. Musimy pamiętać że peeling mechaniczny jest formą prewencji, a nie lekarstwem na trądzik, dlatego należy go używać kiedy trądziku nie mamy. Również osoby stosujące retinoidy, kwasy lub inne środki silnie podrażniające powinny zrezygnować z peelingów, ponieważ mogą one dodatkowo podrażnić leczoną skórę. Dla osób walczących z trądzikiem, polecam stosowanie toniku z kwasu migdałowego jako peeling, nie tylko złuszcza on naskórek, ale również odkaża twarz, leczy wypryski oraz niweluje ślady po nich.





Moim ulubiony peelingiem jest VulcanicMat firmy DAX, na wyrost nazwany mikrodermabrazją;) jest to peeling o konsystencji piasku, ma bardzo drobne i delikatne drobinki, które usuwają absolutnie każdą suchą skórkę i pozostawiają twarz idealnie gładką. Generalnie nie lubie peelingów gruboziarnistych, w moim przypadku im grubsze drobinki tym większy wysyp po zastosowaniu.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Codzienna pielęgnacja - część 1 - demakijaż.

Postanowiłam stworzyć serię wpisów na temat codziennej pielęgnacji twarzy. To w jaki sposób oczyszczamy twarz codziennie rano i wieczorem ma bardzo duży wpływ na jej stan. Dlatego zwłaszcza w przypadku osób z trądzikiem właściwa codzienna pielęgnacja to podstawa. Źle zmyty makijaż staje się pożywką dla bakterii i grzybów wywołujących trądzik, powoduje zatykanie porów, powstawanie zaskórników oraz wyprysków. Dlatego dziś pierwsza część, w której napiszę wam kilka słów o demakijażu;)


Demakijaż to BARDZO WAŻNA część codziennego oczyszczania twarzy i należy robić go za pomocą przeznaczonych do tego kosmetyków, czyli płynów do demakijażu lub bardzo popularnych od jakiegoś czasu płynów micelarnych. Często na różnych blogach czytam negatywne recenzje żeli do mycia twarzy, które według autorek źle radzą sobie ze zmywaniem makijażu. I co w tym dziwnego skoro nie są do tego przeznaczone? Jedynie bardzo silnie działające żele są w stanie zmyć makijaż, ale jednocześnie mogą one podrażnić skórę. O wiele dokładniej oczyścimy twarz robiąc demakijaż osobno. W roli tej polecam przede wszystkim płyny micelarne, które nie tylko zmywają makijaż, ale również zawarte w nich cząsteczki absorbują tłuszcz i zanieczyszczenia. Pomagają one dokładnie zmyć trudne do usunięcia filtry i sylikony zawarte w kosmetykach. Moimi ulubionymi produktami do zmywania makijażu (i tu nikogo nie zaskoczę chyba) są micele BIODERMY

Różowy płyn przeznaczony jest co cery wrażliwej jednak w przeciwieństwie do większości środków przeznaczonych dla tego typu cery bardzo dokładnie zmywa makijaż, włącznie z tuszem, jest jednocześnie bardzo delikatny, nie podrażnia oczu i pozostawia skórę przyjemnie nawilżoną. Płyn niebieski przeznaczony jest dla cery tłustej i trądzikowej, jednak również jest bardzo delikatny pozostawia skórę bardziej matową, nie podrażnia oczu. Używam obu tych płynów, w zależności od potrzeb mojej skóry, gdy wyskoczą mi jakieś niespodzianki stosuję niebieski, kiedy skóra jest podrażniona - różowy. Dla wielu osób problemem jest wysoka cena tych płynów, jednak ja kupuję je zawsze na allegro gdzie są one tańsze, różowy zazwyczaj kupuję za około 25zł/250ml a niebieski ostatnio upolowałam za 8zł/250ml! Są one bardzo wydajne, w czasach kiedy używałam tylko wersji różowej, jedna butelka (250ml) starczała mi na około pół roku.
Kolejny ciekawym sposobem demakijażu jest oczyszczanie twarzy olejem, o którym pisałam jakiś czas temu. Stosuję je głównie na wrażliwe okolice oczu, lub czasem gdy moja twarz jest mocno przesuszona/podrażniona na całą twarz.

Kolejnym etapem mojej codziennej pielęgnacji jest peeling, o którym napisze niedługo:)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Czym są Kremy BB?

Przy okazji mojego wpisu dotyczącego kremu BB Skin79 Hot Pink, chciałam napisać kilka słów na temat tego typu produktów. Wiem że wielu z was słyszało już to kilka razy, jednak są pewnie jeszcze osoby które kremów BB nie znają. Ja o kremach BB pierwszy raz usłyszałam na blogu Azjatycki Cukier, jest to ciekawa strona prowadzona przez dziewczynę, która mieszka w Azji i bardzo promuje tamtejsze kosmetyki i nie tylko.

Kremy BB zostały stworzone w latach 60tych dla osób, które przeszły zabieg chirurgii laserowej. Ich zadaniem było ukrycie niedoskonałości skóry, przyspieszenie jej regeneracji oraz ochrona. W niedługim czasie kremy te stały się bardzo popularne w Azji. Krem BB (Blemish Balm) to wielofunkcyjny kosmetyk pokrywający niedoskonałości cery o właściwościach nawilżających i odżywiających, zazwyczaj z filtrem UV. Idealnie sprawdza się jako baza pod makijaż, może też zastąpić podkład. Wielką zaletą tego typu kremów jest to że sprawiają, że twarz wygląda bardzo naturalnie. Dzięki zawartości wysokiego filtra, krem ten pozwala na wyeliminowanie uciążliwych kremów z filtrem.



Kilka ciekawostek dotyczących kremów BB:

Jak w przypadku innych kosmetyków tego typu trzeba je bardzo dokładnie zmywać z twarzy, ponieważ mogą doprowadzić do pogorszenia stanu cery.

Kremy BB dostępne w Polsce. Ostatnio bardzo popularny stał się krem BB firmy Garnier, niestety moim zdaniem niewiele ma od wspólnego ze swoimi azjatyckimi kuzynami. Krem ten występuje w dwóch odcieniach, jednak oba są dość ciemne i średnio dostosowują się do koloru skóry. Nie ma na nim informacji o filtrach UVA które to odpowiadają za ochronę przeciwzmarszczkową.

Gdzie w takim razie kupić taki krem? Ja moje azjatyckie miniatury nabyłam w internecie. Na allegro można znaleźć kilka osób handlujących kosmetykami z Azji, trzeba jednak uważać na podróbki, zwłaszcza kremu Skin79, których jest wiele. Najlepiej kupować od sprawdzonych sprzedawców i szukać informacji na temat podróbek na forach internetowych.


Krem BB Skin 79 Hot Pink - recenzja

O kremach BB od jakiegoś czasu zrobiło się bardzo głośno. Po przeczytaniu kilku ciekawych recenzji tych produktów postanowiłam wypróbować je na własnej skórze. Niestety w Polsce kremy BB są wciąż mało popularne, a wersje dostępne w naszych drogieriach (np. krem BB Garniera) są raczej czymś w rodzaju kremów BB.

Ja zaopatrzyłam się w dwa bardzo popularne azjatyckie kremy BB: Missha M Perfect Cover oraz Skin79 Hot Pink. Dziś właśnie minął tydzień od testowania jednego z nich i chciałabym podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami :)



Krem firmy Skin79 Hot Pink.

+ krem ma bardzo przyjemną, dość gęstą konsystencje
+ bardzo dobrze nawilża skórę twarzy, wyrównuje koloryt i nadaje jej zdrowy wygląd
+ rozświetla dzięki perłowej barwie - w kremie nie ma drobinek typowych dla podkładów rozświetlających

+/- posiada filtr ochronny SPF25 PA++ (średnia ochrona zarówno UVB (SPF) jak i UVA (PA) nie jest to dla mnie do końca plusem ponieważ drugi krem BB (Missha M Perfect Cover) który zamierzam przetestować ma filtr 42SPF PA+++ co oznacza bardzo wysoką ochronę UV

+/- średnie krycie - jednak nie to jest zadaniem kremów BB, więc ciężko uznać to za minus

+/- jestem posiadaczką mieszanej skóry w kierunku suchej i musiałam ten krem przypudrować, jednak niestety po nałożeniu pudru nie wyglądał już aż tak ładnie

- po jakimś czasie (około 3 godziny) skóra nie wygląda już tak dobrze jak zaraz po nałożeniu, efekt rozświetlenia i nawilżenia znika i wyglądam jak po nałożeniu średniej jakości podkładu,

- kolor jest dość chłodny, dla wielu osób może wydać się wręcz ziemisty, na twarzy wygląda ładnie, jednak moja skóra ma dość ciepłą barwę - zazwyczaj stosuję podkłady w żółtawym tonie, więc po nałożeniu go widać niewielką różnicę

Szczerze to krem nie do końca spełnia moje oczekiwania, cena jest dość wysoka (w granicach 60 - 90zł na allegro za 40g), a efekty nie są tak spektakularne jak myślałam. W produkcie tym najbardziej podoba mi się obecność filtrów UVA, których nie nie znajdziemy w zwyczajnym podkładzie, jednak nie wiem czy gra jest warta świeczki - z pewnością dobry krem z filtrem pod podkładem da nam zbliżoną ochronę. Jak narazie większe nadzieje wiążę z drugiem kremem BB Missha M Perfect Cover, którego recenzja pojawi się w najbliższym czasie:)

19.09.2012r.
Muszę coś dodać do tej recenzji ponieważ po dłuższym okresie stosowania kremu odkryłam jego wielką zaletę! Idealnie nadaje się on na okolice oczu. Pięknie rozświetla spojrzenie, nawilża skórę i co najważniejsze, nie osadza się w moich zmarszczkach mimicznych! Jak już kiedyś wspominałam od kilku lat mam problem z zmarszczkami mimicznymi w okolicach oczu. Są one bardzo drobne jednak nałożenie na nie jakiegokolwiek podkładu czy pudru sprawiało że stawały się one bardzo widoczne. Dlatego krem ten został moim wielkim przyjacielem, nakładam go w okolice oczu bez względu na to jakiego podkładu czy kremu bb używam.

środa, 30 maja 2012

Filtry BIODERMY - recenzja.

Miałam ostatnio okazje przetestować 3 kremy z wysokim filtrem BIODERMY. Jak wiadomo zbliża się lato i temat filtrów jest jak najbardziej na czasie. Bioderma to jedna z moich ulubionych marek aptecznych, którą darzę wielkim zaufaniem, jednak ich kremy z wysokim filtrem zbierają średnie recenzje w inernecie - jak to filtry. Ja wciąż jestem na etapie poszukiwania idealnego kremu z filtrem dlatego kupiłam ostatnio za grosze miniwersje tych kremów.

Pierwszy krem to BIODERMA Photoderm AR SPF50+ UVA 33 30ml
Jest to krem tonujący o beżowym zabarwieniu. Ma dość tłustą konsystencje, twarz wygląda jak po nałożeniu olejku. Nie bieli i bardzo dobrze odżywia skórę. Jednak moim zdaniem nie nadaje się na wyjścia, a tym bardziej pod makijaż. Dla mnie idealnie sprawdził się gdy spędzałam czas w domu, w ogrodzie, na wycieczce rowerowej – jednym słowem tam gdzie nikt mnie nie ogląda – cera wyglądała ładnie, była odżywiona, ale jednak dość mocno się świeciła. Myślę że jako podstawowy krem z filtrem odpada. Prawdopodobnie jak wszystkie tak ciężkie kosmetyki przy codziennym stosowaniu zapchałby mi pory. Rozważam jednak jego zakup bo moim zdaniem bardzo dobrze sprawdza się w weekend, kiedy nie nakładam makijażu na twarz.



Kolejny krem który przetestowałam to BIODERMA Photoderm AKN Mat SPF30 UVA13 40ml
Krem ten polecany jest do skóry trądzikowej. Faktycznie matuje, co dla mnie akurat nie jest plusem bo moja mieszana skóra od jakiegoś czasu jest zdecydowanie bardziej sucha niż tłusta, ale dla wielu osób będzie to na pewno duży plus. Ja jednak stosuję ten filtr na krem nawilżający i wtedy działa bardzo dobrze. Skóra jest ładnie nawilżona i odżywiona, ale nie świeci się. Bardzo dobrze wygląda na nim makijaż. Niestety i ten krem nie jest wolny od wad – bieli i ma zbyt niski filtr UVA jak dla mnie – zwłaszcza gdy spędzamy czas na zewnątrz w słoneczny dzień UVA13 to niewiele.



Trzeci krem który testowałam to Photoderm MAX SPF50+ UVA38 40ml
Ten krem najmniej przypadł mi do gustu. Wprawdzie posiada bardzo wysoką ochronę – odpowiednią na lato, jest jednak typowym filtrem – bieli, nieco klei się na twarzy, jest dość ciężki i pozostawia to nieprzyjemne uczucie maski. Możliwe, że w parze z bardzo lekkim nawilżającym kremem bazowym działałby lepiej, jednak póki co jak dla mnie odpada.



Wszystkie trzy kremy są dość drogie – około 50zł, a żaden z nich nie jest idealny. Możliwe że kupię zestaw AR i AKN mat i będę stosować je zamiennie, jednak moje poszukiwania ideału wciąż trwają.

Polecam: Opalać się czy się nie opalać - kilka słów o ochronie UV

niedziela, 27 maja 2012

Kosmetyki z filtrami z Azji?

O tym jak istotna jest ochrona przeciw promieniom UV pisałam już wcześniej: Opalać się czy się nie opalać - kolka słów o ochronie UV. Jednak problem pojawia się gdy stajemy przed zadaniem zakupienia odpowiedniego kremu z filtrem na lato. Krem taki powinien mieć około 50spf oraz koniecznie wysoki filtr UVA (około 30), a znalezienie takiego kremu w Polsce w zwykłej drogerii graniczy cudem (w zasadzie chyba nie ma ich tam w ogóle).

Niestety świadomość Polek dotycząca tego jak bardzo promieniowanie UVA wpływa na starzenie jest wciąż bardzo mała, a moda na ciemną opaleniznę trwa w najlepsze. Dlatego w kremach dostępnych na naszym rynku filtry występują w znikomych ilościach i zazwyczaj na opakowaniu znajduje się tylko informacja o zawartości SPF (czyli ochronie przeciw UVB, które akurat na starzenie ma mały wpływ).

Kremy z wysokim i stabilnym UVA (około 30) oraz SPF50+ możemy znaleźć jedynie pośród marek aptecznych takich jak BIOREDMA, IWOSTIN, La Roche Posay, Pharmaceris czy Avene, jednak pomimo tego że wypróbowałam już wiele z nich, każdy ma jakąś typową dla filtru wadę. Jedne bielą, inne pozostawiają tłustą klejącą warstwę, podrażniają oczy i źle wygląda na nich makijaż.

Więc skąd brać dobre kremy z filtrem, które oprócz tego że będą nas chronić sprawią również, że nasza cera będzie ładnie wyglądać?

Odpowiedź jest prosta: z Azji!

Jakiś czas temu oglądałam program podróżniczy o Indiach. Okazuje się, że dla tamtejszych kobiet ideałem jest jasna cera (wiadomo - zawsze chcemy tego, czego nie mamy - Europejki się opalają a Hinduski wybielają). Dlatego podstawowym składnikiem tamtejszych kremów są filtry. Gdy zaczęłam szukać w internecie wiadomości na ten temat okazało się że trend ten panuje w całej Azji. Niestety kosmetyki azjatyckie w zasadzie na Polskim rynku nie istnieją. Można jednak dostać je na allegro.

Ja zamówiłam sobie włąsnie próbki kilku produktów:

1. Sunblock Tony Moly 50SPF PA+++





2. Krem BB Skin79 Hot Pink 25SPF PA++

2. Krem BB MISSHA M Perfect Cover  42SPF PA+++

Oznaczenie PA to właśnie wartość filtrów UVA
+ (słaba ochrona)
++ (średnia ochrona)
+++ (wysoka ochrona)

Jak tylko je przetestuje dam znać jakie są moje ważenia;)

niedziela, 20 maja 2012

OCM czyli oczyszczanie twarzy olejem!

Ostatnio na jednym z for internetowych natknęłam się wzmiankę o oczyszczaniu twarzy olejem. Metoda ta do niedawna nie była zbyt w Polsce, a temat wydaje mi się dość kontrowersyjny. Sama z początku nastawiłam się dość sceptycznie do tego wynalazku - dla mojej cery ze skłonnościami do trądziku wydawało się to samobójstwem, jednak po przeczytaniu kilku artykułów na ten temat postanowiłam spróbować!



Zatem, co daje w zasadzie czyszczenie skóry olejem?
Wbrew pozorom odpowiedź jest bardzo logiczna. Woda nie rozpuszcza tłuszczu, więc oczyszczenie  cery za pomocą wody wymaga dodania ostrych detergentów, które tylko podrażnią skórę. Olej natomiast bardzo dobrze rozpuszcza makijaż oraz trudne do usunięcia sylikony i filtry beż użycia mocno drażniących środków.

Okazuje się również że oleje bardzo dobrze usuwają makijaż wodoodporny!

Na forum internetowym wizażu znalazłam wątek o OCM na którym olejowanie jest opisane jako metoda oczyszczania twarzy, którą można stosować solo. Jednak olej nie oczyści twarzy z bakterii, które są główną przyczyną trądziku, więc jak dla mnie metoda ta odpada. Ja postanowiłam zastosować olejowanie jako formę demakijażu.


Jakie oleje się do tego nadają? Jako że w Polsce metoda ta jest bardzo mało popularna trudno jest dostać gotowe produkty w drogeriach. W internecie natknęłam się na kilka przepisów na olej. Generalnie olej do demakijażu powinien składać się z 2 olejów: bazowego i uzupełniającego. Jako bazowy możemy zastosować np. oliwę z oliwek, oliwkę dla dzieci, może być też olej spożywczy jednak należy pamiętać żeby był nierfinowany. Natomiast jako olej uzupełniający dobrze sprawdza się np. olejek rycynowy i rozmarynowy. 
Należy zmieszać je ze sobą w stosunku: 
70-90% olej bazowy
30 -10% olej uzupełniający
Im bardziej wrażliwa jest cera tym mniej oleju uzupełniającego. Więc dla cery tłustej najlepsze połączenie to 30% oleju uzupełniającego, dla cery suchej 10% oleju uzupełniającego. Olej rycynowy dostaniecie waptece za około 2zł (30ml), a oliwke dla dzieci w drogerii.

Jeśli walczycie z trądzikiem, warto do swojej mieszanki dodać trochę olejku z drzewa herbacianjego, więcej na ten temat znajdziecie tu: OCM dla cery trądzikowej?

Moje doświadczenia: Zdecydowałam się na połączenie oliwki dla dzieci Hipp z olejkiem rycynowym w stosunku około 80% oliwki +20% oleju rycynowego. Po oczyszczeniu twarzy olejkiem, miałam uczucie, że twarz jest naprawdę świeża! Zszedł cały makijaż, ale bez wysuszania czy podrażniania mojej buzi. Nie pojawiło się uczucie ściągnięcia i cera była naprawdę oczyszczona i bardzo gładka. Wyglądała jak po umyciu i nałożeniu kremu! Jednak nie chcąc ryzykować wysypu trądziku zastosowałam jeszcze żel, tonik i krem.

Jak wykonać oczyszczanie? Olej należy dokładnie wmasować w twarz rękami, po czym zmyć wodą z żelem i zetrzeć ręcznikiem (najlepiej jednorazowym!).
Jak wykonać olejek? Ja po prostu odlałam z butelki z oliwką dla dzieci 30 ml i w to miejsce przelałam olejek rycynowy - praktycznie i wygodnie. Jeśli jednak zdecydujesz się na zastosowanie oliwy z oliwek będziesz musiała przygotować sobie jakiś pojemniczek, najlepiej po stary żelu do twarzy. Najwygodniejsza będzie wersja z dozownikiem, bo oliwka przelewa się przez palce.

Jeżeli któraś z was próbowała już tej metody to dajcie znać jakie są wasze wrażenia!

piątek, 18 maja 2012

Maybelline, Pure.Cover Mineral - Mineralny korektor w płynie - genialny!

Jak wiadomo w czasie walki z trądzikiem czy przebarwieniami (a ja taką walkę toczę) trzeba uzbroić się w odpowiedni korektor, który zakryje nasze niedoskonałości i pozwoli pokazać się w światu. W poprzedniej recenzji pisałam o podkładznie Revlon ColorStay dla skóry suchej i mieszanej, a dziś chciałabym podzielić się z wami moją opinią na temat korektora, który stanowi jego najlepsze uzupełnienie.
+ korektor bardzo dobrze kryje, zarówno wypryski jak i przebarwienia
+ nie osadza się w zmarszczkach
+ bardzo naturalny efekt
+ przyjemna płynna konsystencja
+ bardzo wydajny - zakrywam nim codziennie pół twarzy a nadal starcza na kilka miesięcy (4-6)
+ świetnie współgrał z wszystkimi podkładami jakich używałam (nakładam go pod podkład, a na najbardziej potrzebujące tego części twarzy jeszcze raz na podkład)
+ w szczególności polecam kolor 02, który wbrew pozorom jest najjaśniejszy z wszystkich 4 odcieni, nadaje się do bardzo jasnej cery
+ stosuję go również pod oczy bo moje skóra w tym miejscu jest ciemniejsza - nie osadza się w moich zmarszczkach mimicznych!

+/- cena - kosztuje około 30zł, ale biorąc pod uwagę wydajność i efekty i tak nie zamieniłabym go na tańszy

- trudno wykorzystać produkt do końca, ja zawsze przecinam opakowanie

Stosuję już ten korektor od kilku lat i puki co jest najlepszy! Po zastosowaniu go w duecie z podkładem Revlona moja skóra wygląda prawie idealnie, większość osób, która nie widziała mnie bez makijażu nawet nie chce mi wierzyć że mam jakieś problemy z cerą, kiedy z makijażem na twarzy wspominam o trądziku wszyscy patrzą na mnie jak na wariatkę;)